tag:blogger.com,1999:blog-77076224885832555102024-03-13T05:53:38.505+00:00Ziemia ObiecanaJestem ortodoksyjnie niewierząca.
Ale. Wg Biblii Ziemia Obiecana oznacza bezpieczne i spokojne życie.
Także. Kraina ta odznacza się niezwykłym zróżnicowaniem środowiska geograficznego - na tym małym skrawku ziemi znajdują się najróżniejsze formy terenu i osobliwości spotykane na całym globie.
Pasuje jak ulał do tego czego oczekuję od swojego spełnionego życia.Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.comBlogger28125tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-56138558441935232019-03-31T18:40:00.000+01:002019-03-31T22:32:28.644+01:00Dom<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="font-family: "calibri";">Dom. Shalom. Gościnny, ciepły i bezpieczny. Tyle Justyna Steczkowska w „Austerii”.
Od siebie dodam, że tzw. świat jest wystarczająco podły, zawistny, pełen znoju,
gorzki i niesprawiedliwy, że właśnie dom jest miejscem, w którym możemy lizać
po nim rany. Miejscem, w którym nic nam nie grozi. Miejscem, w którymi jesteśmy
sobą. I wreszcie miejscem, w którym go naprawiamy.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Kreujemy świat na miarę Boga, którego nie ma,
ale w którego na na codzień wierzymy, bo tak łatwo wyręczyć się czyjąś mocą
sprawczą. Wyręczyć i usprawiedliwić własną indolecję. Mam inaczej. Dlatego mam pod
górkę. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Bo biorę odpowiedzialność<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>za słowa i decyzje. I nagle jeb. Miłość.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>„Gdzieś ktoś szaleńczo pędzi ku tobie. Niewiarygodnie
szybko pędzi dzień i noc poprzez zamiecie i upał pustyni, wąskie przesmyki i
rwące strumienie, Ale czy zdoła cię odnaleźć?<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Rozpoznać, kiedy cię zobaczy? <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Czy
da ci to, co dla ciebie niesie?”*<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>I don’t
think qrwa so. No this time. Bo poznajesz osobę, która mówi ci, że nikt jej tak
nigdy nie kochał. Że nikt tak się z nią nigdy nie kochał. I nikt tak nigdy o
nią nie dbał. Po czym przepada w otchłani własnych ograniczeń. I zderzasz się z
jej strachem, strefą komfortu i niepewnością. Zaczynasz się czuć bezpowrotnie
oszukana.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Bo inwestujesz pół roku
swojego niemłodego życia. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W zamian
dostajesz warunkową uwagę. Spotykasz się z nią, kiedy ona tego chce. Kochasz się
z nią, kiedy ona ma czas. Zaczynasz myśleć o Osieckiej i Przyborze. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ale romantyzm idzie się jebać, kiedy pojawiają
się problemy pierwszego świata – niezapłacony czynsz, niespłacone zobowiązania,<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>niezamknięte miłosne relacje. Rozkładasz
ręce zamiast długich nóg. Cierpisz. Najpierw pokornie. Próbujesz zrozumieć. Ale
przychodzi taki czas, że przestajesz. Bo nie sposób zrozumieć braku wspólnego
czasu, zasypiania i budzenia się razem, <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>przenikania. Zrozumiałabym mając 25 lat. Nie pojmuję w
wieku 49 lat. Wybaczam i godzę się z tym. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Chociaż „Nadal nie wiem dokąd Wieczny Tułacz
zmierza. Będzie aż do Dnia Siódmego szedł, <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>jak głosi wieść. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ptaki ma w rękawach, motyle zza kołnierza
wyfruwają, by nam radość nieść.” Shalom!<br />
<br />
* Jonathan Carroll „Kości księżyca”<o:p></o:p></span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnG_rycymodVJStkFc8lMN8mWLZEc1wBxjDH4pj1_FWcqXZj7Vp_lNoSLgAjFkRPzseMAIEdg0ZI4SWx-ml7o5_JhITJi8KklNOKGQFCHhgucmYGOHbdWtRHPr5QNoDLuADor7G5sK75-X/s1600/dom.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="475" data-original-width="474" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnG_rycymodVJStkFc8lMN8mWLZEc1wBxjDH4pj1_FWcqXZj7Vp_lNoSLgAjFkRPzseMAIEdg0ZI4SWx-ml7o5_JhITJi8KklNOKGQFCHhgucmYGOHbdWtRHPr5QNoDLuADor7G5sK75-X/s320/dom.jpg" width="319" /></a></div>
</div>
Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-37753677894947640152014-12-26T00:32:00.003+00:002014-12-26T21:39:17.861+00:00może nie być jutra<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<o:OfficeDocumentSettings>
<o:AllowPNG/>
</o:OfficeDocumentSettings>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>EN-GB</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:EnableOpenTypeKerning/>
<w:DontFlipMirrorIndents/>
<w:OverrideTableStyleHps/>
<w:UseFELayout/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:"Table Normal";
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-autospace: none;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-autospace: none;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuChPWUBRXM1GolSkItK7S2YV3H4N8ZfnQ3ARaM0mu93zdvk30P0KRVInEngJ11d5xBM_C-ypHpu-VSxytq6_0QDCo6F4OM3UHzPhlCo63aCRPW5ifkpyttrRW0OfKl1Ekhw4_gOd7Fk44/s1600/moze+nie+byc+jutra.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuChPWUBRXM1GolSkItK7S2YV3H4N8ZfnQ3ARaM0mu93zdvk30P0KRVInEngJ11d5xBM_C-ypHpu-VSxytq6_0QDCo6F4OM3UHzPhlCo63aCRPW5ifkpyttrRW0OfKl1Ekhw4_gOd7Fk44/s1600/moze+nie+byc+jutra.png" height="240" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-autospace: none;">
<span lang="PL" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL;">Nie lubię niedziel. Ten dzień ma inny rytm. Jest
pozbawiony powszedniej rutyny złożonej z obowiązków oddzwonienia, odprowadzenia
dziecka do szkoły, pracy zawodowej. W niedzielę każdy zajmuje się sobą. Święci
dzień święty. Nieważne jak. Ważne, że jest społeczny nakaz szanowania autonomii
innych w tym dniu. To dzień, w którym jestem sama ze sobą, swoimi uczuciami i
myślami. W sumie nie różni się pod tym względem od innych dni, a jednak
niedziele mnie uwierają. Bo najbardziej głodna jestem wtedy, kiedy mam echo w
lodówce. Kiedy jest pełna nie mam na nic ochoty. I jem kiedy muszę. Dlatego w
niedziele jestem niespokojna, mam niezaspokojony głód kontaktów. Jestem sama,
jak w każdy inny dzień tygodnia. Tyle, że od poniedziałku do soboty jest mi z
tym komfortowo. Najbardziej lubię wracać w nocy ze spotkań. Sama w samochodzie,
ze swoją muzyką i myślami. Niby taka niedziela. Jednak zanim dojadę do domu
mogą zdarzyć się dziesiątki różnych rzeczy. I zazwyczaj tak się dzieje. Jest
ruch, przepływ energii i emocji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-autospace: none;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-autospace: none;">
<span lang="PL" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL;">Święta to takich kilka niedziel pod rząd. Mogłam je
zorganizować inaczej. Wyjechać. Być w tłumie. Bo wyjechać jest łatwiej niż
zostać. Zostałam. Z przeczuciem, że będzie trudno. I intuicyjnie dlatego, żeby
się z tym zmierzyć. Bo od dwudziestu siedmu lat nie byłam w takiej sytuacji. Nie
byłam sama. Obecność synka ma znaczenie symboliczne. Jest moim dzieckiem, nie partnerem.
To, że myślę i mówię o nim, że nie jest moją właśnością tylko bytem, za który
jestem odpowiedzialna tu i teraz mówi o naszej obopólnej niezależności. Chociaż
nadal to on potrzebuje mnie bardziej niż ja jego. Zmierzam do tego, że jestem
skłonna polubić niedziele. Zdałam sobie sprawę ze swojej samotności. I
rozpoznałam, że tak było zawsze. W związku, w roli mamy, w rodzinnym domu. To
dobre doświadczenie. Bolesne i dobre. Pewnie dlatego ludzie łączą się w pary –
żeby doświadczyć troski drugiego człowieka. Jest mi to bliskie. Dowiedziałam
się, że mój ukochany siostrzeniec zachorował na sarkoidozę. Ma 27 lat, rok temu
urodził córeczkę i chodzi o kulach. A ja nie mam komu o tym powiedzieć. Kocham
Kubę bardziej niż chcę się do tego przyznać. Dziś czuję się jak Sylvia Plath i
Virginia Woolf. Bo rozumiem ich niechęć do życia wśród jego niezaprzeczalnych
cudów.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-autospace: none;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-autospace: none;">
<span lang="PL" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL;">"Dearest, I feel certain that I am going mad again.
I feel we can't go through another of those terrible times. And I shan't
recover this time. I begin to hear voices, and I can't concentrate. So I am
doing what seems the best thing to do. You have given me the greatest possible
happiness. You have been in every way all that anyone could be. I don't think
two people could have been happier 'til this terrible disease came. I can't
fight any longer. I know that I am spoiling your life, that without me you could
work. And you will I know. You see I can't even write this properly. I can't
read. What I want to say is I owe all the happiness of my life to you. You have
been entirely patient with me and incredibly good. I want to say that –
everybody knows it. If anybody could have saved me it would have been you.
Everything has gone from me but the certainty of your goodness. I can't go on
spoiling your life any longer. I don't think two people could have been happier
than we have been. V." (The Letters of Virginia Woolf, vol. VI, p. 481') </span></div>
</div>
Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-39576538862850236202014-06-06T22:32:00.000+01:002014-06-06T22:32:13.744+01:00Jasmine<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqODXa7o8RF0WdDwwQ3LT-6D_117XSn4ZzzF9VYnM8RoRhb3_8VlsD8ZL_v5-_6CK-BvtMcEkusKtj0V706wt8q7SwBZFc760BEla0XJtJBTLDNr013UZdKdgdmIC5SpnxN_VDMruUMxdL/s1600/Jsmine.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqODXa7o8RF0WdDwwQ3LT-6D_117XSn4ZzzF9VYnM8RoRhb3_8VlsD8ZL_v5-_6CK-BvtMcEkusKtj0V706wt8q7SwBZFc760BEla0XJtJBTLDNr013UZdKdgdmIC5SpnxN_VDMruUMxdL/s1600/Jsmine.jpg" height="320" width="240" /></a></div>
<br />
<br />
Trzeba uważać o czym się marzy. Był czas, że marzyłam o dziecku, domku z ogrodem, do którego mogłyby wychodzić nasze zwierzaki. Dwa wyszły tak skutecznie, że już nie wróciły. Dlatego przy okazji wizyty u weterynarki powiedziałam Alicji, że najgłębszą żałobę po Coco i Maćku mamy już za sobą. I że jak usłyszy o jakimś kotku, który nie ma domu to ma nam dać znać. Nieważne jak będzie wyglądał, może być bez oka albo łapki. Kilka dni wcześniej Ania usłyszała w pracy, że jakaś pani woła do dziewczynki "Jasmine" i pomyślała, że to ładne imię dla córeczki. Opada kurtyna, jak w teatrze przed antraktem. Potem Alicja napisała, że pielęgniarka, która pracuje w przychodni i prowadzi dom tymczasowy dla kotów ma dla nas propozycję adopcyjną. Tak poznałyśmy kotkę, którą ktoś znalazł w czyimś ogrodzie, obok dwu innych martwych kotów. Nasza miała strzaskaną miednicę i bezwładną prawą tylną łapę, którą trzeba było amputować. Źle zrośniętej miednicy medycy już jej nie łamali, ponieważ groziło to uszkodzeniem nerwów. I o tym wiedziałyśmy jadąc po kotkę i decydując się na adopcję. Na miejscu okazało się, że kontuzja miednicy dokonała zniszczeń wśród narządów wewnętrznych. Najbardziej ucierpiała okrężnica. Krótko mówiąc kotka miała poważne problemy ze zrobieniem kupy. Po wielu eksperymentach Alicja ustaliła dawkę dwóch leków, które uregulowały jej, kotce, gospodarkę trawienną. Trzeba tylko ortodoksyjnie pilnować podawania leków dwa razy dziennie. Jesteśmy przyzwyczajone do dużego stada w domu i związanych z tym wydatków. Te leki jednak są mocno drogie i powinny być podawane do końca życia Jasmine. Bo takie imię otrzymała w domu tymczasowym. Nie wahałyśmy się z adopcją. Był tylko taki jeden krótki moment, w którym odstraszyła nas swoim widokiem – kulka na trzech łapkach, ze zgoloną połową sierści i zmierzwioną resztą. Jakby uciekła z wysypiska, które przed chwilą przeryła koparka i łychą zahaczyła o kotkę. W trakcie podpisywania dokumentów adopcyjnych dowiedziałyśmy się, że dom tymczasowy, powierzając nam kotkę, bierze na siebie refundację jej leczenia. Leczenia chorób sprzed adopcji znaczy. Do tego zapłaci za sterylizację, chipowanie i wystawienie paszportu. Zapłaci za to cats protection, które współpracuje z domem tymczasowym. To nasza pierwsza zagraniczna adopcja. W Polsce byłyśmy przyzwyczajone do procesu odwrotnego, łącznie z koniecznością pokrycia kosztów leczenia za uratowanego przez fundację czy schronisko zwierzaka. Wyjątkiem byl Maciuś z Fundacji Karuna.<br />
Jasmine wygląda w zasadzie jak norweski leśny. Znaczy mamy takie podejrzenie na podstawie tej reszty sierści, którą na sobie nosi. Bo w przychodni weterynaryjnej doszło też do postrzyżyn podgardla – tak skutecznie walczyła z podawaniem lactulozy, że trzeba jej było ogolić wszystkie dredy. Po sześciu tygodniach w stałym domu widzimy, że ta sierść ma tendencję do odrastania. Nie wiemy co z okolicą biodra. Może być i tak, że w tym miejscu będzie miała goły plac trzech krzyży – bo w taki wzorek układa jej się blizna po operacji. Pierwsze trzy dni kotka spędziła w dziurze miedzy biurkiem a kaloryferem. My poprzestałyśmy na pouczeniu reszty stada co do równych praw nowej domowniczki i regularnym karmieniu jej, w tym lekami. Po trzech dniach wzięła w posiadanie łóżko Leosia. Potem zaanektowała kanapę w salonie. Śpi na nich naprzemiennie. Zaakceptowała stan zastany. Czasem tylko syknie na Astrę, ponieważ jej nie zna. Astra ma od jakiegoś czasu demencję. Zapomina się najeść, nie pamięta gdzie stoi kuweta. Wiemy o tym po kupie w wannie albo zasikanym przedpokoju. Całe dnie przesypia zakopana wśród zimowych ubrań w szafie, na parapecie albo w skrzyni na pościel. A to są miejsca, których Jasmine nie odwiedza. Obie emerytki, ale najtrudniej im się dogadać. Jasmine błyszczy. Wyczesałam ją kilka razy, a resztę zrobiło czułe głaskanie. Podczas tych pieszczot otrzymała nowe imię – Gryzelda, ponieważ ma takie miejsca, w które nie lubi być dotykana. Ale jest ich coraz mniej. Czasem mówimy o niej Kottweiler. Wygląda na zrównoważnoną emocjonalnie kotkę, ale ma coś tak dzikiego w spojrzeniu, że doradzałabym zasadę ograniczonego zaufania nie domownikom. To też jej minie. Nam minęło. A Jasmine należy do stada.<br />
<br /></div>
Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-75860782521665640252013-11-29T21:57:00.002+00:002013-11-29T22:31:26.030+00:00Maciuś<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOeepi-q-DolqQDAWC8NYaUzNGwG7yq1WK3cM7M9x0jiBAb9vXgcZ4ac4-ZovPezjyxTC8b_Lx7uy3zHB-kY72JAJQl3j0xwBM5r-SttRDlA-e5Y05_0Q_1b-tuwPpBJd5HUE1gTP0HVqE/s1600/Maciek.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOeepi-q-DolqQDAWC8NYaUzNGwG7yq1WK3cM7M9x0jiBAb9vXgcZ4ac4-ZovPezjyxTC8b_Lx7uy3zHB-kY72JAJQl3j0xwBM5r-SttRDlA-e5Y05_0Q_1b-tuwPpBJd5HUE1gTP0HVqE/s400/Maciek.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Istead Rise, 28 kwietnia 2013</td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
Jesteśmy w żałobie. Umarł nasz Maciuś.
Był jedynym wychodzącym kotem z naszego stada. Jak to ulicznik. Można go było
zamknąć w domu i unieszczęśliwić. Ale nie chciałyśmy tego robić. Dlatego
wychodził za każdym razem kiedy o to poprosił. Ostatni raz we wtorek, 26
listopada. Nie wrócił na noc. Zaniepokoiłyśmy się w połowie, bo jak karny
nastolatek był domu najpóźniej o 23-ej. Tylko raz nie nocował u siebie. Dlatego
zostawiłyśmy drzwi od przedsionka otwarte, żeby zdrzemnął się prawie w domu –
jak poprzednio. Ale rano też go nie było. Rozwiesiłyśmy i rozniosłyśmy
ogłoszenia po wsi. Wieczorem zadzwonił sąsiad spod dziewiątki, zaledwie trzy
domy od naszego. Powiedział, że znalazł czarnego kota rano, na ulicy. Zajął się
nim. Zapaliłam na odwagę i poszłam po Maćka. Trzymałam się do momentu, w którym nie otworzyłam
worka i nie usłyszałam pytania sąsiadki: "<span lang="EN-GB">It’s your baby?" </span>Potem już niewiele pamiętam. Świadomie go tylko
przytuliłam i pogłaskałam. Po stracie można zamienić się w maszynę – wypić
herbatę, odprowadzić dziecko do przedszkola, powiadomić najbliższych. </div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
Maciuś był ulubieńcem synka.
Trzymali ze sobą, mieli jakieś energetyczne połączenie. Leoś jeszcze nie wie,
że Maciek nie wróci. Sygnalizowałam mu to w pierwszym dniu poszukiwań, ale
raczej przestrzegając przez bezmyślnym wbieganiem na ulicę dziecka. Dziwne jest
to, że Leoś nie pyta. Jakby się bał. Może przeczuwa nieszczęście. Nie wiem.
Czekamy aż zapyta. Wtedy się dowie. Zadbałyśmy tylko o to, żeby nie widział
Maciusia martwego. Ostanią noc z nami spędził w garażu, na moim motorze.
Chciałam go czymś przykryć, ale uznałam że to niemądre. Teraz żałuję. To chyba
takie drobne gesty, które nie robią wrażenia na zmarłym ale pozwalają
przetrwać. </div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
Chciałyśmy pochować go w ogrodzie.
W dupie mając przepisy. Ale rano obudziłam się z myślą, że w każdej chwili
możemy się przeprowadzić i ktoś może potargać widłami ciało naszego kociego
synka. Dlatego zdecydowałyśmy się na kremację. Wcześniej poprosiłam Alicję o
zbadanie Maćka. Bo oprócz samochodu to mogła być trucizna, walka na życie i
śmierć z lisem, postrzał. Podobno Maciek zginął od razu, po silnym uderzeniu w
głowę. Pięćdziesiąt metrów od swojego domu. Wolałabym być przy nim wtedy.
Zamknąć mu oczy i powiedzieć jaki jest dla nas ważny. Tak powinno się umierać,
bez względu na gatunek. </div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
W tym dniu dowiedziałam się też
czegoś o Brytyjczykach. W przychodni weterynaryjnej zapytano mnie czy chcę
prochy Maćka. Nie, nie chcę! To może chociaż trochę sierści zgolić? Bo każdy
coś chce. Ja chcę żeby wrócił do domu. Jest w nim cały czas w uchylonych
drzwiach do bieliźniarki, w której lubił się wysypiać po grandzie na mieście, w
śladach po pazurach na ścianie nad kuwetą, w spojrzeniu Magii „gdzie to bydlę
znowu się schowało”, w mojej uwadze przy wychodzeniu na papierosa do ogrodu –
bo może Maciek wraca akurat z tułaczki i trzeba ostrożnie zamknąć drzwi. Ludzie
umierają i zostawiają po sobie konta w banku, kredyty do spłacenia, majątek do
podziału, dzieci do adopcji. Spadkiem po zwierzaku jest rozpacz, żal, poczucie
winy i krzywdy. To dobrze, bo można się skupić tylko na emocjach. I
wspomnieniach.</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
Maćka adoptowałyśmy w połowie maja,
w Polsce. Półtora roku temu. Powierzyła nam go Beata, prezeska Fundacji Karuna.
Nasza baza była w Cybulicach, dlatego w paszporcie dostał imię Onion. Ale
przylgnęło do niego imię tymczasowe, nadane w fundacji. Bo Maciek to trochę
taki Maleńczuk. Nic tylko wyjść na miasto, dać/dostać wpierdol i wrócić
bezpiecznie do domu, lizać rany. Beata zgarnęła go z ulicy, na której
prawdopodobnie żył dość długo. Na tyle długo, że nie można było określić nawet
w przybliżeniu jego wieku. Mógł mieć trzy lata (figura) albo trzynaście (stan
uzębienia). Dlatego wolno mu było wychodzić z domu kiedy chciał. Wiedziałyśmy,
że sobie poradzi. A Maciek wiedział, że ma dokąd wracać bez względu na to co
wywinie. </div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
Podrapał nas i pogryzł jak się
poznaliśmy. Wtedy określił granice. Które szybko się zatarły w stadzie. Już po
paru dniach spał z nami, dawał czytelne komunikaty, i dostawał to na czym mu
zależało. Należał do rodziny. W dupie miał hierarchię, sam był panem i władcą. Dzięki
niemu coś się działo. Bo Magia i Astra raczej przesypiają swoje życie. A Maciek
chciał je przeżyć. Tu i teraz. Tylko dlatego, że Astra jest zdiagnozowaną
diabetyczką, wiemy od paru tygodni, że jest w domu – dwa razy dziennie podajemy
jej w zastrzyku insulinę. Maciek domagał się pieszczot, uwagi, wolności, prawa
do wojen podjazdowych z Magią, wspólnych spacerów po wsi z synkiem i psem. I
dostawał to. </div>
<br />
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
W jednym z punktów umowy adopcyjnej
Beata napisała – „Kot potrzebuje od ciebie więcej niż jedzenie, wodę i miejsce
do spania. Potrzebuje przede wszystkim być jednym z członków twojej rodziny.
Czy jesteś w stanie dać mu miłość i otoczyć opieką oraz być za niego odpowiedzialną
do końca jego życia?”. Żegnaj koci synku. Mama. </div>
</div>
Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-6652272781512641262013-03-11T20:03:00.000+00:002013-03-11T20:03:49.185+00:00Wojna sukcesyjna<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnnRTfuPPdw-hG6dc0zr9_aboxADWezFSJtGMworkUXRSECbMiF52xS-8poGTN92Kt_aiWl1dQJ0ftNOlRwuyiyTO1H5K1qMrjbIVT8kG8IdYuVxUZrjidnA0nw6XpKPOQCrJLhEv195fA/s1600/c%C3%B3reczko_wola%C5%82abym_%C5%BCeby%C5%9B_by%C5%82a_ch%C5%82opcem.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="284" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnnRTfuPPdw-hG6dc0zr9_aboxADWezFSJtGMworkUXRSECbMiF52xS-8poGTN92Kt_aiWl1dQJ0ftNOlRwuyiyTO1H5K1qMrjbIVT8kG8IdYuVxUZrjidnA0nw6XpKPOQCrJLhEv195fA/s400/c%C3%B3reczko_wola%C5%82abym_%C5%BCeby%C5%9B_by%C5%82a_ch%C5%82opcem.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Powstała nowa fundacja. I dobrze. Nieudolne państwo nie daje
rady zaspokajać podstawowych potrzeb obywateli. Fundację powołało do życia
trzech mężczyzn. Jacek Masłowski – filozof i psychoterapeuta, Wojciech
Eichelberger – psycholog i pisarz. Wikipedia podaje ponadto tytuły jego
ulubionych książek, co może być pomocne w rozumieniu intencji współtworzenia
Fundacji Masculinum. Są nimi „Winnetou” Karola Maya i „Kariera Nikodyma Dyzmy”
Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Trzecim członkiem hipostazji jest Edi Pyrek –
podróżnik, pisarz, terapeuta i trener osobisty. Nie słyszałam o nim do wczoraj.
A powinnam, bo zajmował się także kreowaniem wizerunku – przy wyborach do Sejmu
i Senatu. <br />
Zanim nie wczytałam się w program fundacji znalazłam drugi powód do radości –
właśnie męską aktywność w obrębie tworzenia organizacji pożytku publicznego.
Ponieważ fundacje powołują do życia głównie kobiety. Po pierwsze żeby wspierać
dyskryminowane grupy społeczne. Co ma bezpośredni związek z zaniedbaniami ze
strony państwa. Kolejne powody są związane z osobistymi przekonaniami i
predyspozycjami. Mogą być nimi empatia, współczucie, poczucie misji czy ten
bardzo prozaiczny – samo zatrudnienie. </div>
<div class="MsoNormal">
Prezes Masłowski powiedział, na łamach Newsweeka, że
fundacja chce odmienić przekaz, w którym facet to dupa i ciapa, albo sprawca
przemocy. A ta nie jest udokumentowana badaniami, są jedynie statystyki.
Dlatego fundacja zrobi rzetelne badania. Takich wątpliwości nie miał Jackson
Katz pisząc „Paradoks macho. Dlaczego niektórzy mężczyźni nienawidzą kobiet i
co wszyscy mężczyźni mogą z tym zrobić”. Masłowski podnosi też problem
dyskryminacji mężczyzn na tle ich miejsca w domu. Który de facto do nich nie
należy, jest domeną kobiet, które ich z tych domów wyrugowały. Do pracy, garażu
albo baru. „Tak żyli rodzice, tak muszą żyć i oni.” Bardzo zgrabne
przekłamanie. Fakt, kobiety są niepełnoprawną częścią patriarchatu, ale to jej
admiratorzy wymyślili, że prawdziwy mężczyzna musi pachnieć whisky, koniem i
tytoniem. Współczesnym koniem są konie mechaniczne – samochody. Symbolicznie –
garaż. <br />
Problemem dla założycieli fundacji jest zmuszanie mężczyzn, by ojcostwo
przypominało macierzyństwo. Tu głupieję po całości. Pchają się do mnie natrętne
myśli o aktualnym podziale obowiązków rodzicielskich: ojciec – jednorazowe
wyjście na rower z synem, matka – cała reszta. Mam na myśli panującą tendencję,
nie przypadki aktywnego współuczestnictwa w opiece i wychowaniu. Znam wielu
ojców, którzy tak samo chętnie jak pójdą na spacer to i odprowadzą do
przedszkola, poczytają dziecku książkę i pierwsi je przytulą. I żadnego, który
będzie towarzyszył dziecku od rana do nocy. Chyba, że jest to ojciec samotnie
wychowujący dziecko. Jaki zatem model ojcostwa będzie bliski fundacji skoro nie
powtarzalne czynności przy małym człowieku.</div>
<div class="MsoNormal">
Mamy dom, mamy ojcostwo. Jeszcze seks. Panowie dostają dwa
sprzeczne komunikaty od kobiet – muszą być zawsze gotowi do fizycznej miłości,
a jeśli już są to słyszą, że tylko dupa im w głowie. A to zabójstwo dla
mężczyzn, będących w związku, „którzy mają wysokie potrzeby seksualne, a na
ogół mężczyźni takie właśnie mają – są wręcz tacy, dla których seks stanowi
jedyną drogę do bliskości”. Przekaz rozumiem, nie rozumiem co fundacja chce z
tym zrobić. Jakoś nie umiem wyczytać między wierszami, że psychologowie pomogą
mężczyznom w budowaniu bliskich relacji opartych na czym innym niż seks.
Skłaniam się ku przemocy. Jasno o tym mówią wskazując na kobiety – sprawczynie
niskiej samooceny mężczyzn.</div>
<div class="MsoNormal">
„Kobiety zamiast swoich partnerów bić, wolą okaleczać ich psychicznie.
Najczęściej odmawiają im uczuć, w tym ważnego dla mężczyzn seksu, ciągle ich
krytykują, wyolbrzymiają porażki, nie dostrzegając tego, co panom się udaje.
Przemoc psychiczna to także ciągła kontrola, ograniczanie kontaktów z
przyjaciółmi. Często jednak po prostu wyzwiska, upokorzenia, albo szantaż.
[...] Mam znajomego motocyklistę, któremu żona po tym, jak im się urodziło
dziecko, kazała motocykl sprzedać. I on to zrobił – mówi Masłowski. Prezes nie
rozwija tej myśli. Nie tłumaczy powodów sprzedaży motoru. Możemy się domyśleć,
że rodzina stanęła przed wyborem – albo motor albo pralka. Może kierowca miał
kilka wypadków przed narodzinami dziecka i partnerka uznała, że jak zniknie
motor to zminimalizuje w ten sposób groźbę osierocenia dziecka. Przekaz bez
uzasadnienia każe po prostu sądzić, że miała taką fantazję i zastosowała
przemoc psychiczną wobec męża.<br />
Kabaret Ani Mru Mru powiedziałby prześmiewczo o tej wypowiedzi „chłyt
martengingowy”. Mnie nie do śmiechu. Bo Masłowski podkreśla, że jego „fundacja
nie powstała jednak po to, by ślepo walczyć z feministkami, krytykować, czy
ograniczać kobiety.” Nie można ich nawet o to podejrzewać, ponieważ nie są ani
konserwatystami ani księżmi. „Którzy byli dotąd jedynymi adwersarzami
feministek”. I to rodzi we mnie prawdziwy lęk o intencje fundacji. Nie mam
wątpliwości, że mężczyznom jest potrzebna pomoc. Jednak to co proponuje
fundacja wzmocni prawdopodobnie to z czym walczy ruch feministyczny. W imieniu
obu płci, bo większości mężczyzn nie jest po drodze z równouprawnieniem.
Dlatego nie wesprze jej ani Robert Kowalski ani profesor Wikrot Osiatyński, ale
Kukizo- i Pospieszalskopodobni. <br />
Mam skojarzenie z wojną secesyjną, gdzie Południe jest masculinum, a Północ to
femina. Stawką jest współczesny„abolicjonizm” – zniesienie niewolnictwa
(nieodpłatna praca w domu, różnice w wynagrodzeniu między kobietami a
mężczyznami, szklany sufit, powszechna przemoc wobec kobiet, restrykcyjna
ustawa aborcyjna, brak edukacji seksualnej, nierefundowany zabieg in vitro,
ograniczony dostęp do antykoncepcji, utwierdzony przez KK obraz kobiety
podległej i gorszej gatunkowo) i związanego z nim handlu kobietami. Proces,
którym sterują feministki jest nie do zatrzymania. Nieprawość przekroczyła
punkt krytyczny. Na jego końcu jest gwarancja równości płci. Taka Fundacja jak
Masculinum może go tylko opóźnić w czasie. I tego straconego czasu mi właśnie
szkoda. „Do garów ty zajebana polska kurwo” napisał dziś jakiś mężczyzna do
Alicji Tysiąc.<br />
<br />
Jacek Masłowski ma 40 lat, dwie córki i dwa motocykle.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-51561508732828328762013-02-19T14:23:00.001+00:002013-02-20T20:38:45.801+00:00Geje żyją krócej<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 3.0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-autospace: none; text-indent: 10.0pt;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXNb4imFO7IHMY0TWLZUC9DnQL9wx9pMYFqwo8iCNbk4xJNhI4Sq0BhLUcQyzxraXl48zWwPkAqmUbZxITr9tez3eNhTzAEHkWdtp8JYV4e8dLZuHU2qXXo74nWHM1PAg-_0kKltiM94oT/s1600/Paul+Cameron_polemika.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="281" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXNb4imFO7IHMY0TWLZUC9DnQL9wx9pMYFqwo8iCNbk4xJNhI4Sq0BhLUcQyzxraXl48zWwPkAqmUbZxITr9tez3eNhTzAEHkWdtp8JYV4e8dLZuHU2qXXo74nWHM1PAg-_0kKltiM94oT/s400/Paul+Cameron_polemika.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Geje żyją dłużej<br />
kolaż: Lidia Barc</td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td></tr>
</tbody></table>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 3.0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-autospace: none; text-indent: 10.0pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; font-size: small;"> Do Bydgoszczy przyjechał
amerykański psycholog Paul Cameron. Niby psycholog, ale z tego parszywego miotu
homofobów. Uważa, że osoby homoseksualne żyją krócej i są źródłem patologii.
Fakt, rzężę od trzech tygodni. Ale lekarka pierwszego kontaktu stwierdziła
zapalenie zatok. O homoseksualizm jakoś nie zahaczyła. Ale Cameron wie lepiej.
Swoje wnioski dotyczące umieralności oparł na analizie nekrologów publikowanych
w dwóch gazetach wydawanych w San Francisco. Nie byłam w Ameryce, ale rozumiem,
że za Wielką Wodą pisze się „John Dick, lat 39, gej”, „Emma Cunt, lat 41,
lesbijka”. I niby żyją krócej, ale jednak mają dzieci, które „są bardziej
podatne na zachowania patologiczne – częściej popadają w konflikty z prawem,
korzystają z pomocy społecznej, miewają próby samobójcze i są bardziej skłonne
np. do gwałtów”. Naturalnie, według Camerona, homoseksualizm jest chorobą
psychiczną. Porównywalną z narkomanią i nikotynizmem. Poczułam się jakby
gorzej. Nie dość, że palę się do dziewczyny, to jeszcze palę. Do Bydgoszczy
zaprosił Camerona lokalny Klub Frondy. Spotkanie odbyło się w domu parafialnym
sanktuarium Królowej Męczenników. Żaden komentarz nie będzie lepszy od tych
okoliczności. Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne wykluczyło Camerona z
członkostwa w 1983 roku za pogwałcenie kodeksu etycznego. Family Research
Institute, którego Cameron jest prezesem, znajduje się na liście amerykańskich
„grup nienawiści” organizacji Southern Poverty Law Center, zajmującej się
obroną praw obywatelskich. </span></div>
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; font-size: small;"> O Cameronie powinno się pisać Paul C., ponieważ idee które głosi, są
ciężkim przestępstwem wobec czucia i rozumu. Przed Bydgoszczą Paul C. wyłożył
się na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie i Katolickim
Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II. Dwa lata temu na głoszenie jego herezji
nie zgodziły się trzy uczelnie. Moja macierzysta – Uniwersytet Mikołaja Kopernika,
UAM w Poznaniu i Uniwersytet Szczeciński. W Toruniu nie obyło się pewnie bez
rozlewu krwi. Zarydzykuję tezę, że na rzecz wykładów silnie lobbowały Radio
Maryja, Telewizja Trwam i „Dziennik Polski”. Mocne wsparcie miał prawdopodobnie
w osobie Aleksandra N. Profesora pedagogiki, dziekana Wydziału Nauk
Pedagogicznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Nalaskowski sprzeciwił się w
2011 roku sejmowemu projektowi ustawy, zezwalającej na adopcję dzieci przez
pary homoseksualne: „Nie mówi się też o tym, że homoseksualizm się reprodukuje,
a taka zmiana w rodzinnych domach dziecka to tworzenie przestrzeni do
reprodukcji homoseksualizmu. Rodzice homoseksualni, tworzący dom dziecka, nie
są w stanie przekazać dziecku w procesie wychowania właściwego wymiaru życia seksualnego
człowieka. Ten wymiar będzie zawsze wymiarem spaczonym, wymiarem chorym. Tak
jak homoseksualizm jest chory, choć Organizacja Zdrowia uznała, że nie jest.
Absolutnie jestem przeciwny udzielaniu pozwoleń na prowadzenie domów dziecka
przez homoseksualistów. Decyzja Sejmu jest kuriozalna i chora. Apeluję
zdecydowanie do posłów, aby nie było takiego prawa”. </span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; font-size: small;"> Obu „naukowcom” marzy się
powrót do roku 1991 i ponowne wpisanie homoseksualizmu na listę chorób
Światowej Organizacji Zdrowia. Swoje argumenty powtarzają jak mantrę – nie
odkryto genu homoseksualizmu, tego typu zachowanie jest dziedziczone kulturowo
i można je leczyć. Muszę to koniecznie powiedzieć moim heteroseksualnym
rodzicom, którzy wychowali jedną hetero- i jedną homoseksualną córkę. Powiem jednak
tylko mamie. Tata zmarł na pohybel rewelacjom Paula C. Żył krócej i był źródłem
patologii – popadał w konflikty z prawem, korzystał z pomocy społecznej, miał
skłonność do gwałtownego zachowania, stosował przemoc fizyczną wobec żony,
chorował na nikotynizm i alkoholizm. Co nie wynikało z jego nekrologu.</span></div>
Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-89816213833953212162012-10-01T12:39:00.000+01:002012-10-01T12:39:34.678+01:00Pussy Riot<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
Zelimchan Jandarbijew, poeta, były prezydent Czeczeńskiej
Republiki Iczkeria. Zginął 13 lutego 2004 r. w terrorystycznym zamachu bombowym
przeprowadzonym w Katarze przez dwóch agentów rosyjskiej FSB. Agenci, po
ekstradycji do Rosji, zostali tam powitani z pełnym ceremoniałem wojskowym
należnym bohaterom. Aleksander Litwinienko, były podpułkownik KGB/FSB. Otruty w
2006 roku w Wielkiej Brytanii izotopem polonu, podanym w herbacie. Zabójca
Litwinienki został deputowanym do Dumy. Natalia Estemirowa, dziennikarka,
działaczka na rzecz praw człowieka. Uprowadzona z domu w Groznym i zastrzelona.
Zleceniodawca zabójstwa bezpośrednio nadzorował śledztwo w sprawie jej śmierci.
Anastazja Baburowa, dziennikarka „Nowej Gaziety”, była współpracowniczką
anarchistycznej Akcji Autonomicznej. Zamordowana w styczniu 2009 roku przez
dwoje nacjonalistów ze zdelegalizowanej organizacji Rosyjska Jedność Narodowa.
Wreszcie moja bohaterka, Anna Politkowska, niezależna rosyjska dziennikarka,
pisarka. Zastrzelona w windzie, w swoim mieszkaniu 7 października 2006 roku.
Nieprzypadkowo w dniu urodzin Władimira Putina. Wszystkie wymienione osoby
znane były z krytycznego stosunku do administracji prezydenta Putina.
Nieoficjalne wyroki śmierci ciążą także na Achmedzie Zakajewie i Borysie Bieriezowskim.
Obaj przebywają na uchodźstwie w Londynie. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWHaxe3Jg2BklU_Pp6lednejHKbhJ-uyaFNjY-HJTxBxPTkLJAhYGLEY84G7IT_EoIIWpKWrQ3Yl6lXllLw3Ki1Hb9xMjRPMjqW1_yXq35ki91kXT2aOQPdBn2sVHNNfB3OY1fzk7qbX3W/s1600/pussy_riot.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWHaxe3Jg2BklU_Pp6lednejHKbhJ-uyaFNjY-HJTxBxPTkLJAhYGLEY84G7IT_EoIIWpKWrQ3Yl6lXllLw3Ki1Hb9xMjRPMjqW1_yXq35ki91kXT2aOQPdBn2sVHNNfB3OY1fzk7qbX3W/s320/pussy_riot.jpg" width="259" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br />Dlatego tak wystraszyłam się kiedy zapadł wyrok w sprawie Marii Aliochiny,
Nadieżdy Tołokonnikowej i Jekateriny Samucewicz, powszechnie znanych jako 3/5
składu rockowej grupy Pussy Riot. Zostały skazane na dwa lata łagru. Boję się,
że stamtąd nie wyjdą. Albo wyjdą zmienione. Nie znam swoich możliwości, nie
byłam na wojnie, ani w sytuacji, gdy musiałam walczyć na śmierć i życie o swoją
moralność. Ale wyobrażam sobie, że wystarczyłoby mnie kilka razy zgwałcić,
kazać urodzić i zabić na moich oczach dziecko. To może się zdarzyć.<br />
Za co się dostało dziewczynom? Piszę o nich „dziewczyny”, ponieważ są mi
bliskie z tym co robią, a przecież chodzi o Artystki, którym uchodzi więcej niż
mnie – odbiorczyni Sztuki. Zaśpiewały niepełną wersję „pank modlitwy” w
świątyni Chrystusa Zbawiciela pod tytułem „Bogurodzico, przegoń Putina”. Uderz
w krzyż, a obrońcy się odezwą. I skrócą cię o głowę, o szacunek, o dobre imię. U
nas podobnie było z Dodą. W styczniu tego roku Sąd Rejonowy dla
Warszawy-Mokotowa skazał Dodę na 5 tysięcy grzywny za obrazę uczuć religijnych.
W jednym z wywiadów powiedziała, że „bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię,
bo ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła”.<i>
</i>W procesie Dody prokuratura uznała, że wypowiedź artystki była
prowokacyjna. Co nie ma nic wspólnego z wolnością słowa, ponieważ Doda wyszła
poza zwykłą krytykę. Według sądu naruszyła uczucia religijne w sposób
obiektywny, bo tak to jest odbierane <em><span style="font-style: normal;">„w
kręgu kulturowym, z którego się ona wywodzi”</span></em><i>.</i> <br />
Wywodzę się z tego samego kręgu kulturowego co Doda, ławnicy i prokurator. Nie
czuję się obrażona. Czuję się zainspirowana. Do odważnego wyrażania swoich
poglądów, do walki z wszechobecną głupotą, systemem sankcjonującym przemoc
wobec kobiet, dzieci, osób starszych, niepełnosprawnych i zwierząt. Chcę być
człowiekiem w swoim kraju. Tego samego chcę dla swoich sióstr w Rosji, Iranie i
Nepalu. Łatwo nie będzie. Przemoc jest tak powszechna, że aż niewidoczna. Nie<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>dostrzegamy jej w swoich domach. A jeśli
dostrzegamy to się na nią godzimy. Dlatego państwu tak łatwo decydować o
naszych prawach. Brakiem podpisu pod Konwencją Rady Europy o zwalczaniu
przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, brakiem skutecznych procedur
chroniących ofiary gwałtu, obowiązkową nauką religii w szkołach, restrykcyjną
ustawą aborcyjną, brakiem dostępu do legalnej antykoncepcji, nierefundowaną
procedurą in vitro, wsparciem podwórkowego stylu wychowania seksualnego,
martwym zapisem dotyczącym rozdziału państwa od kościoła, brakiem ustawy o
związkach partnerskich, ustawowym lekceważeniem potrzeb matek, dzieci, osób
niepełnosprawnych, zwierząt. Słowem patriarchat w pełnej krasie. Który
procedurami wraca do naszych domów. Zaklęty krąg. „<span class="filedescription">Znikąd
ratunku, znikąd </span>pomocy. Milicja, milicja”. Hasło z filmu „Sublokator”
aktualne od 1966 rok. Jak „Piekło kobiet” Tadeusza Boya-Żeleńskiego od 1930
roku, jak piekło kobiet od zarania dziejów. Dlatego tak potrzebujemy motywacji
od odnalezienia własnej siły, dlatego potrzebujemy takich ruchów społecznych
jak Femen czy dziewczyn z Pussy Riot. Współczesnych Emmeline Pankhurst.<br />
Bogurodzico przegoń Putina, Gowina, Hołownię, Pospieszalskiego, Cejrowskiego,
Tuska, Zanussiego, Terlikowskiego, Marka Jurka, abp. Michalika, Niesiołowskiego,
Żalka. Korwina-Mikke.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-78099867911505966302012-08-20T20:08:00.002+01:002012-09-24T20:52:11.686+01:00Elaine Morgan<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="MsoNormal">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9lZFhWM9GRmKfQKEtQQ3dq7RsgAPPB_Sn274IKpY9c-7uAuXHdAEgUel6HQzoeI3avxsnyrVBmHbUKUcIJbsMPw-HQ3WshC0Lphtb8J-2tuRc-PbCxSrXawtvP46bwYJUAnsLBlNFilFD/s1600/Narodziny+Venus.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="205" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9lZFhWM9GRmKfQKEtQQ3dq7RsgAPPB_Sn274IKpY9c-7uAuXHdAEgUel6HQzoeI3avxsnyrVBmHbUKUcIJbsMPw-HQ3WshC0Lphtb8J-2tuRc-PbCxSrXawtvP46bwYJUAnsLBlNFilFD/s320/Narodziny+Venus.jpg" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
Jest sierpnień 2012 roku. Na świecie bezprawie. Własnie
zapadł wyrok w sprawie Pussy Riot a arb. Michalik kręci polskie lody z
patriarchą Cyrylem. Boję się, że Maria Aliochina, Nadieżda Tołokonnikowa i
Jekaterina Samucewicz nie przeżyją łagru. Bo jeśli Putin w „światłach rampy”
zabił Annę Politkowską to dlaczego miałby oszczędzić te dziewczyny. Sylwia
Chutnik dobrze to skomentowała – nie jest sztuką krytykowanie „władzy w domu,
po kryjomu”. Nawet maszerowanie w pochodach chronionych kordonem policji. Dlatego
tak bliskie są mi i dziennikarka Politkowska i artystki z Pussy Riot. Ryzykują
życiem za odwagę, życie zgodne z przekonaniami, siłę do walki.</div>
<div class="MsoNormal">
W tym samym czasie byli u nas polscy przyjaciele. Małgosia i
Robert. Małgorzata Danicka. Ta Małgorzata. Tłumaczka książek Elaine Morgan na
język polski. Elaine to taki niedoceniony Darwin. Niedoceniona, bo jest
kobietą, bo nie ma kierunkowego wykształcenia, bo mówi, że człowiek ewoluował z
wody. A to o dużo za dużo dla przyjętych paradygmatów. Księgarnia Muzeum
Historii Naturalnej pełna jest dzieł Darwina. Osoby z obsługi wiedziały co
prawda, że Elaine Morgan coś wydała, ale nie były mi w stanie tego znikąd
ściągnąć. W Gravesend jeszcze gorzej. Bukinista nie wiedział o kogo mi chodzi.
Bukinista, nie zwykły księgarz. Bo po księgarni widać, że wypieszczona i
wypasiona. Ze starannie dobranymi tytułami na różne tematy i z różnych okresów.
Bukinista Brytyjczyk. </div>
<div class="MsoNormal">
Elaine Morgan urodziła się w 1920 roku w Pontypridd w Walii.
Studiowała literaturę angielską w Oxfordzie. Jej kariera literacka rozpoczęła
się w latach pięćdziesiątych – pisała opowiadania, sztuki i scenariusze dla
telewizji. Otrzymała w tej dziedzinie wiele nagród, m.in. Writer’s Guild Award
1973, Prix Italia 1974, BAFTA 1978 (za biografię Marii Curie), Royal Television
Society Writer of the Year 1979. W 1972, zafascynowana hipotezą Sir Alistera
Hardy’ego o wodnym etapie w ewolucji człowieka, a także w reakcji na
seksistowską wizję antropogenezy prezentowaną przez antropologów takich, jak
prof. Raymond Dart, Robert Ardrey i Desmond Morris, napisała The Descent of
Woman – Pochodzenie kobiety – które zostało przetłumaczone na 25 języków. W
kilku kolejnych książkach rozwijała argumenty Hardy’ego – aż w końcu hipoteza wodnej
małpy przebiła się do środowisk naukowych i zaczęła być poważnie dyskutowana, a
ona sama zaczęła być zapraszana na konferencje naukowe, m.in. Symposium of
Water and Human Evolution. W roku 2000 otrzymała prestiżową naukową nagrodę
Letten F. Saugstad. W roku 2006 przyznano jej honorowy stopień naukowy
(D.Litt.) Uniwersytetu Glamorgan. Nadal mieszka i pisze w Walii.</div>
<div class="MsoNormal">
Elaine miała wylew. Dla 92. latki to prawie wyrok. Dlatego
spieszyło nam się z odwiedzinami. Zdążyliśmy. Do szpitala. Elaine nie była w
formie. Umęczona i udręczona. Głównie przeżytymi latami, chorobą i przekonaniem
o niezrozumieniu jej. Brałam aktywny udział w tym spotkaniu, ale jakby
podzielona na dwa byty. Jeden z nich siedział i rozmawiał. Drugi obserwował z
bezpiecznej odległości. Jakbym się sama przed sobą chroniła. Nie mogłam się
bowiem oprzeć nachalnemu wrażeniu, że uczestniczę w czymś ważnym. W odchodzeniu
kogoś na miarę Marii Skłodowskiej-Curie. </div>
<div class="MsoNormal">
Nawet nie potrafię sobie wyobrazić jaką wartość miało to
spotkanie dla Małgosi. Osoby, która ją dla Polski „odkryła” i która założyła
wydawnictwo, żeby móc upowszechniać idee Elaine. W tych działaniach tłumaczkę
wspierają Fundacja Feminoteka, Fundacja MaMa, Przekrój i Sabatnik boginiczno –
feministyczny "Trzy Kolory". Pośrednio także my – kupiłyśmy kilka
egzemplarzy i podarowałyśmy przyjaciołom, o których myślimy, że argumenty
Elaine zrobią na nich wrażenie. </div>
<div class="MsoNormal">
Od spotknia z Elaine minął już tydzień. Cały czas je
przeżywam, analizuję i odkrywam nowe uczucia. Dopiero teraz mogę o nim pisać.
Boję się, że Elaine nie trafi pod strzechy ani za życia ani po nim. Skąd to
wiem? Bo ceni ją Olga Tokarczuk. A Olga jest klasą samą w sobie. Dlatego tyle
osób jej nie czyta i nie ceni. Bo wolimy pogłaskać płot z napisem „dupa” i
poczuć ból wbitej w rękę drzazgi niż ten związany z samorozwojem.</div>
</div>
Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-86688215957987495562012-06-24T12:44:00.000+01:002012-06-24T12:44:43.347+01:00Rasizm siedzi w naszych mózgach<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><link href="file:///C:/Users/Anka/AppData/Local/Temp/msoclip1/01/clip_filelist.xml" rel="File-List"></link><!--[if gte mso 9]><xml> <w:WordDocument> <w:View>Normal</w:View> <w:Zoom>0</w:Zoom> <w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone> <w:DoNotOptimizeForBrowser/> </w:WordDocument> </xml><![endif]--><style>
<!--
/* Font Definitions */
@font-face
{font-family:Wingdings;
panose-1:5 0 0 0 0 0 0 0 0 0;
mso-font-charset:2;
mso-generic-font-family:auto;
mso-font-pitch:variable;
mso-font-signature:0 268435456 0 0 -2147483648 0;}
@font-face
{font-family:Tahoma;
panose-1:2 11 6 4 3 5 4 4 2 4;
mso-font-charset:238;
mso-generic-font-family:swiss;
mso-font-pitch:variable;
mso-font-signature:-520078593 -1073717157 41 0 66047 0;}
@font-face
{font-family:"Arial Unicode MS";
panose-1:2 11 6 4 2 2 2 2 2 4;
mso-font-charset:128;
mso-generic-font-family:swiss;
mso-font-pitch:variable;
mso-font-signature:-1 -369098753 63 0 4129279 0;}
@font-face
{font-family:"Lucida Sans Unicode";
panose-1:2 11 6 2 3 5 4 2 2 4;
mso-font-charset:238;
mso-generic-font-family:swiss;
mso-font-pitch:variable;
mso-font-signature:-2147476737 14699 0 0 191 0;}
@font-face
{font-family:"\@Arial Unicode MS";
panose-1:2 11 6 4 2 2 2 2 2 4;
mso-font-charset:128;
mso-generic-font-family:swiss;
mso-font-pitch:variable;
mso-font-signature:-1 -369098753 63 0 4129279 0;}
/* Style Definitions */
p.MsoNormal, li.MsoNormal, div.MsoNormal
{mso-style-parent:"";
margin:0cm;
margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:12.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";}
h1
{margin-right:0cm;
mso-margin-top-alt:auto;
mso-margin-bottom-alt:auto;
margin-left:0cm;
mso-pagination:widow-orphan;
mso-outline-level:1;
font-size:24.0pt;
font-family:"Arial Unicode MS";
mso-font-kerning:18.0pt;
font-weight:bold;}
h2
{margin-right:0cm;
mso-margin-top-alt:auto;
mso-margin-bottom-alt:auto;
margin-left:0cm;
mso-pagination:widow-orphan;
mso-outline-level:2;
font-size:18.0pt;
font-family:"Arial Unicode MS";
font-weight:bold;}
h3
{mso-style-next:Standardowy;
margin-top:12.0pt;
margin-right:0cm;
margin-bottom:3.0pt;
margin-left:0cm;
mso-pagination:widow-orphan;
page-break-after:avoid;
mso-outline-level:3;
font-size:13.0pt;
font-family:Arial;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
font-weight:bold;}
h4
{margin-right:0cm;
mso-margin-top-alt:auto;
mso-margin-bottom-alt:auto;
margin-left:0cm;
mso-pagination:widow-orphan;
mso-outline-level:4;
font-size:12.0pt;
font-family:"Arial Unicode MS";
font-weight:bold;}
h6
{margin-right:0cm;
mso-margin-top-alt:auto;
mso-margin-bottom-alt:auto;
margin-left:0cm;
mso-pagination:widow-orphan;
mso-outline-level:6;
font-size:7.5pt;
font-family:"Arial Unicode MS";
font-weight:bold;}
p.MsoList, li.MsoList, div.MsoList
{margin-top:0cm;
margin-right:0cm;
margin-bottom:0cm;
margin-left:14.15pt;
margin-bottom:.0001pt;
text-indent:-14.15pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:12.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";}
p.MsoListBullet2, li.MsoListBullet2, div.MsoListBullet2
{mso-style-update:auto;
margin-top:0cm;
margin-right:0cm;
margin-bottom:0cm;
margin-left:32.15pt;
margin-bottom:.0001pt;
text-indent:-18.0pt;
mso-pagination:widow-orphan;
mso-list:l0 level1 lfo3;
tab-stops:list 32.15pt;
font-size:12.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";}
p.MsoBodyText, li.MsoBodyText, div.MsoBodyText
{margin-top:0cm;
margin-right:0cm;
margin-bottom:6.0pt;
margin-left:0cm;
mso-pagination:none;
mso-hyphenate:none;
font-size:12.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-font-family:"Lucida Sans Unicode";
mso-bidi-font-family:Tahoma;
mso-font-kerning:.5pt;}
p.MsoBodyText2, li.MsoBodyText2, div.MsoBodyText2
{margin:0cm;
margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:12.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
color:black;}
p.MsoBodyText3, li.MsoBodyText3, div.MsoBodyText3
{margin:0cm;
margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:12.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
color:black;
font-style:italic;}
a:link, span.MsoHyperlink
{color:blue;
text-decoration:underline;
text-underline:single;}
a:visited, span.MsoHyperlinkFollowed
{color:purple;
text-decoration:underline;
text-underline:single;}
p
{margin-right:0cm;
mso-margin-top-alt:auto;
mso-margin-bottom-alt:auto;
margin-left:0cm;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:12.0pt;
font-family:"Arial Unicode MS";}
pre
{margin:0cm;
margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
tab-stops:45.8pt 91.6pt 137.4pt 183.2pt 229.0pt 274.8pt 320.6pt 366.4pt 412.2pt 458.0pt 503.8pt 549.6pt 595.4pt 641.2pt 687.0pt 732.8pt;
font-size:10.0pt;
font-family:"Arial Unicode MS";}
span.messagebody
{mso-style-name:messagebody;}
span.hps
{mso-style-name:hps;}
span.filmdescrbg
{mso-style-name:filmdescrbg;}
span.st
{mso-style-name:st;}
span.shorttext
{mso-style-name:short_text;}
@page Section1
{size:612.0pt 792.0pt;
margin:70.85pt 70.85pt 70.85pt 70.85pt;
mso-header-margin:35.4pt;
mso-footer-margin:35.4pt;
mso-paper-source:0;}
div.Section1
{page:Section1;}
/* List Definitions */
@list l0
{mso-list-id:-125;
mso-list-type:simple;
mso-list-template-ids:-1156679936;}
@list l0:level1
{mso-level-number-format:bullet;
mso-level-style-link:"Lista wypunktowana 2";
mso-level-text:;
mso-level-tab-stop:32.15pt;
mso-level-number-position:left;
margin-left:32.15pt;
text-indent:-18.0pt;
font-family:Symbol;}
@list l1
{mso-list-id:1;
mso-list-template-ids:1;}
@list l1:level1
{mso-level-number-format:none;
mso-level-suffix:none;
mso-level-text:"";
mso-level-tab-stop:0cm;
mso-level-number-position:left;
margin-left:0cm;
text-indent:0cm;}
@list l1:level2
{mso-level-number-format:none;
mso-level-suffix:none;
mso-level-text:"";
mso-level-tab-stop:0cm;
mso-level-number-position:left;
margin-left:0cm;
text-indent:0cm;}
@list l1:level3
{mso-level-number-format:none;
mso-level-suffix:none;
mso-level-text:"";
mso-level-tab-stop:0cm;
mso-level-number-position:left;
margin-left:0cm;
text-indent:0cm;}
@list l1:level4
{mso-level-number-format:none;
mso-level-suffix:none;
mso-level-text:"";
mso-level-tab-stop:0cm;
mso-level-number-position:left;
margin-left:0cm;
text-indent:0cm;}
@list l1:level5
{mso-level-number-format:none;
mso-level-suffix:none;
mso-level-text:"";
mso-level-tab-stop:0cm;
mso-level-number-position:left;
margin-left:0cm;
text-indent:0cm;}
@list l1:level6
{mso-level-number-format:none;
mso-level-suffix:none;
mso-level-text:"";
mso-level-tab-stop:0cm;
mso-level-number-position:left;
margin-left:0cm;
text-indent:0cm;}
@list l1:level7
{mso-level-number-format:none;
mso-level-suffix:none;
mso-level-text:"";
mso-level-tab-stop:0cm;
mso-level-number-position:left;
margin-left:0cm;
text-indent:0cm;}
@list l1:level8
{mso-level-number-format:none;
mso-level-suffix:none;
mso-level-text:"";
mso-level-tab-stop:0cm;
mso-level-number-position:left;
margin-left:0cm;
text-indent:0cm;}
@list l1:level9
{mso-level-number-format:none;
mso-level-suffix:none;
mso-level-text:"";
mso-level-tab-stop:0cm;
mso-level-number-position:left;
margin-left:0cm;
text-indent:0cm;}
@list l2
{mso-list-id:1090278074;
mso-list-type:hybrid;
mso-list-template-ids:-975960322 -615507698 68485123 68485125 68485121 68485123 68485125 68485121 68485123 68485125;}
@list l2:level1
{mso-level-start-at:0;
mso-level-number-format:bullet;
mso-level-text:-;
mso-level-tab-stop:36.0pt;
mso-level-number-position:left;
text-indent:-18.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";}
@list l3
{mso-list-id:1182552498;
mso-list-type:hybrid;
mso-list-template-ids:-1462084240 337829654 303211716 2012647486 1055137474 2112257904 -1990294768 1731511090 -427637346 -966343578;}
@list l3:level1
{mso-level-number-format:bullet;
mso-level-text:;
mso-level-tab-stop:36.0pt;
mso-level-number-position:left;
text-indent:-18.0pt;
mso-ansi-font-size:10.0pt;
font-family:Symbol;}
@list l4
{mso-list-id:1789201156;
mso-list-type:hybrid;
mso-list-template-ids:-1379611764 761568468 -81597634 1920765224 -1009883728 -1789492610 -2033559564 -1656192918 -129758406 -121456334;}
@list l4:level1
{mso-level-number-format:bullet;
mso-level-text:;
mso-level-tab-stop:36.0pt;
mso-level-number-position:left;
text-indent:-18.0pt;
mso-ansi-font-size:10.0pt;
font-family:Symbol;}
ol
{margin-bottom:0cm;}
ul
{margin-bottom:0cm;}
-->
</style> <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3TjrdBjFs8OWFXQ9wvSz7AloaKdtR01qp0fy51xWOY-ubmHzKU_MPfA2mhfYU1VaOW_exd1FHANF9LEYGPqAtZOk7tdWErTgN276roQyg3zQqkqpiKrtU1nQ-uiW06EAzkq6ChvDrljxr/s1600/rasizm1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="232" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3TjrdBjFs8OWFXQ9wvSz7AloaKdtR01qp0fy51xWOY-ubmHzKU_MPfA2mhfYU1VaOW_exd1FHANF9LEYGPqAtZOk7tdWErTgN276roQyg3zQqkqpiKrtU1nQ-uiW06EAzkq6ChvDrljxr/s320/rasizm1.jpg" width="320" /></a></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><em><span style="font-style: normal;">Wątpię, żeby to co zdarzyło się nad Wisłą spłynęło jak nieczystości z Tamizą. Po przegranym przez Ukrainę meczu w piłce nożnej Kuba Wojewódzki i Michał Figurski odbyli, na antenie radia, taką rozmowę:<br />
</span></em><b>Wojewódzki</b>: A wiesz co ja wczoraj zrobiłem po tym meczu z Ukrainą?</div><div class="MsoNormal"><b>Figurski</b>: No?</div><div class="MsoNormal"><b>W</b>: Zachowałem się jak prawdziwy Polak... <br />
<b>F</b>: Kopnąłeś psa. <br />
<b>W</b>: Nie, wyrzuciłem swoją Ukrainkę. <br />
<b>F</b>: A to dobry pomysł... Mi to jeszcze nie przyszło... Wiesz co? Ja po złości jej dzisiaj nie zapłacę. <br />
<b>W</b>: Wiesz co, to ja swoją przywrócę, odbiorę jej pieniądze i znowu wyrzucę. <br />
<b>F</b>: Powiem Ci, że gdyby moja była chociaż odrobinę ładniejsza, to jeszcze bym ją zgwałcił. <br />
<b>W</b>: Ee... ja to nie wiem jak moja wygląda, bo ona ciągle na kolanach.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal">W reakcji na tę wymianę zdań podniósł się słuszny gniew zwykłych ludzi. Przeprosin zażądało też Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy, a Związek Ukraińców w Polsce złożył skargę do Krajowej Rady Radia i Telewizji oraz Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, pełnomocniczki rządu do spraw równego traktowania. W komentarzach do tego oburzającego wydarzenia powtarzają się zarzuty o rasizm, nawoływanie do przemocy wobec kobiet na tle seksualnym, nietolerancję, grubiaństwo i zanik inteligencji u Wojewódzkiego i Figurskiego. Koleżanka z Niemiec napisała list do naczelnego „Polityki”, w której Wojewódzki jest felietonistą. Podpisałam się pod tym listem. Iwona, już prywatnie, dodała: <i>"jakbym tego smyka anorektyka w ciemnej ulicy spotkała, to bym go najpierw sprała a potem żarówkę do dooopy wkręciła, tłumacząc się, ze ja tylko się ze stereotypów i omamów analnych polskiego społeczeństwa naśmiewam"</i>. Wyłączyłabym może z tej wypowiedzi anoreksję, którą jest poważną chorobą, ale wiem co Iwona chciała przez to powiedzieć. Że Wojewódzki jest cienki (psychicznie), ale się ciska. Może nawet dlatego się ciska. Bliska jest mi natomiast przypowieść o żarówce. Bo jest typ osób, które są pożyteczne dopiero wtedy, kiedy się je zamieni na energię odnawialną. Dlatego dobrym miejscem byłaby Trupia farma w Knoxville. Kto służy bezprawiu za życia niech służy w innej formie nauce i prawu po śmierci. </div><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12pt;">Nie jestem zaskoczona tym, że wśród głosów oburzenia nie znalazł się taki, który by zwrócił uwagę na figurę stylistyczną Figurskiego. Tę o kopnięciu psa. Może dlatego, że przemoc wobec zwierząt, kobiet, dzieci i osób starszych jest tak powszechna i oczywista, że aż niewidoczna. Jestem ciekawa, czy Jerzy Baczyński, naczelny Polityki, rozwiąże umowę z Wojewódzkim. Myślę, że tego nie zrobi. Raczej opublikuje przeprosiny. Taką mamy politykę państwa. </span></div>Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-41222028715911918582012-05-28T00:38:00.000+01:002012-05-28T00:38:10.418+01:00Wakacje blondynki<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<link href="file:///C:/Users/Anka/AppData/Local/Temp/msoclip1/01/clip_filelist.xml" rel="File-List"></link><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><style>
<!--
/* Font Definitions */
@font-face
{font-family:Wingdings;
panose-1:5 0 0 0 0 0 0 0 0 0;
mso-font-charset:2;
mso-generic-font-family:auto;
mso-font-pitch:variable;
mso-font-signature:0 268435456 0 0 -2147483648 0;}
@font-face
{font-family:Tahoma;
panose-1:2 11 6 4 3 5 4 4 2 4;
mso-font-charset:238;
mso-generic-font-family:swiss;
mso-font-pitch:variable;
mso-font-signature:-520078593 -1073717157 41 0 66047 0;}
@font-face
{font-family:"Arial Unicode MS";
panose-1:2 11 6 4 2 2 2 2 2 4;
mso-font-charset:128;
mso-generic-font-family:swiss;
mso-font-pitch:variable;
mso-font-signature:-1 -369098753 63 0 4129279 0;}
@font-face
{font-family:"Lucida Sans Unicode";
panose-1:2 11 6 2 3 5 4 2 2 4;
mso-font-charset:238;
mso-generic-font-family:swiss;
mso-font-pitch:variable;
mso-font-signature:-2147476737 14699 0 0 191 0;}
@font-face
{font-family:"\@Arial Unicode MS";
panose-1:2 11 6 4 2 2 2 2 2 4;
mso-font-charset:128;
mso-generic-font-family:swiss;
mso-font-pitch:variable;
mso-font-signature:-1 -369098753 63 0 4129279 0;}
/* Style Definitions */
p.MsoNormal, li.MsoNormal, div.MsoNormal
{mso-style-parent:"";
margin:0cm;
margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:12.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";}
h1
{margin-right:0cm;
mso-margin-top-alt:auto;
mso-margin-bottom-alt:auto;
margin-left:0cm;
mso-pagination:widow-orphan;
mso-outline-level:1;
font-size:24.0pt;
font-family:"Arial Unicode MS";
mso-font-kerning:18.0pt;
font-weight:bold;}
h2
{margin-right:0cm;
mso-margin-top-alt:auto;
mso-margin-bottom-alt:auto;
margin-left:0cm;
mso-pagination:widow-orphan;
mso-outline-level:2;
font-size:18.0pt;
font-family:"Arial Unicode MS";
font-weight:bold;}
h3
{mso-style-next:Standardowy;
margin-top:12.0pt;
margin-right:0cm;
margin-bottom:3.0pt;
margin-left:0cm;
mso-pagination:widow-orphan;
page-break-after:avoid;
mso-outline-level:3;
font-size:13.0pt;
font-family:Arial;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
font-weight:bold;}
h4
{margin-right:0cm;
mso-margin-top-alt:auto;
mso-margin-bottom-alt:auto;
margin-left:0cm;
mso-pagination:widow-orphan;
mso-outline-level:4;
font-size:12.0pt;
font-family:"Arial Unicode MS";
font-weight:bold;}
h6
{margin-right:0cm;
mso-margin-top-alt:auto;
mso-margin-bottom-alt:auto;
margin-left:0cm;
mso-pagination:widow-orphan;
mso-outline-level:6;
font-size:7.5pt;
font-family:"Arial Unicode MS";
font-weight:bold;}
p.MsoList, li.MsoList, div.MsoList
{margin-top:0cm;
margin-right:0cm;
margin-bottom:0cm;
margin-left:14.15pt;
margin-bottom:.0001pt;
text-indent:-14.15pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:12.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";}
p.MsoListBullet2, li.MsoListBullet2, div.MsoListBullet2
{mso-style-update:auto;
margin-top:0cm;
margin-right:0cm;
margin-bottom:0cm;
margin-left:32.15pt;
margin-bottom:.0001pt;
text-indent:-18.0pt;
mso-pagination:widow-orphan;
mso-list:l0 level1 lfo3;
tab-stops:list 32.15pt;
font-size:12.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";}
p.MsoBodyText, li.MsoBodyText, div.MsoBodyText
{margin-top:0cm;
margin-right:0cm;
margin-bottom:6.0pt;
margin-left:0cm;
mso-pagination:none;
mso-hyphenate:none;
font-size:12.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-font-family:"Lucida Sans Unicode";
mso-bidi-font-family:Tahoma;
mso-font-kerning:.5pt;}
p.MsoBodyText2, li.MsoBodyText2, div.MsoBodyText2
{margin:0cm;
margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:12.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
color:black;}
p.MsoBodyText3, li.MsoBodyText3, div.MsoBodyText3
{margin:0cm;
margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:12.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
color:black;
font-style:italic;}
a:link, span.MsoHyperlink
{color:blue;
text-decoration:underline;
text-underline:single;}
a:visited, span.MsoHyperlinkFollowed
{color:purple;
text-decoration:underline;
text-underline:single;}
p
{margin-right:0cm;
mso-margin-top-alt:auto;
mso-margin-bottom-alt:auto;
margin-left:0cm;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:12.0pt;
font-family:"Arial Unicode MS";}
pre
{margin:0cm;
margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
tab-stops:45.8pt 91.6pt 137.4pt 183.2pt 229.0pt 274.8pt 320.6pt 366.4pt 412.2pt 458.0pt 503.8pt 549.6pt 595.4pt 641.2pt 687.0pt 732.8pt;
font-size:10.0pt;
font-family:"Arial Unicode MS";}
span.messagebody
{mso-style-name:messagebody;}
span.hps
{mso-style-name:hps;}
span.filmdescrbg
{mso-style-name:filmdescrbg;}
span.st
{mso-style-name:st;}
span.shorttext
{mso-style-name:short_text;}
@page Section1
{size:612.0pt 792.0pt;
margin:70.85pt 70.85pt 70.85pt 70.85pt;
mso-header-margin:35.4pt;
mso-footer-margin:35.4pt;
mso-paper-source:0;}
div.Section1
{page:Section1;}
/* List Definitions */
@list l0
{mso-list-id:-125;
mso-list-type:simple;
mso-list-template-ids:-1156679936;}
@list l0:level1
{mso-level-number-format:bullet;
mso-level-style-link:"Lista wypunktowana 2";
mso-level-text:;
mso-level-tab-stop:32.15pt;
mso-level-number-position:left;
margin-left:32.15pt;
text-indent:-18.0pt;
font-family:Symbol;}
@list l1
{mso-list-id:1;
mso-list-template-ids:1;}
@list l1:level1
{mso-level-number-format:none;
mso-level-suffix:none;
mso-level-text:"";
mso-level-tab-stop:0cm;
mso-level-number-position:left;
margin-left:0cm;
text-indent:0cm;}
@list l1:level2
{mso-level-number-format:none;
mso-level-suffix:none;
mso-level-text:"";
mso-level-tab-stop:0cm;
mso-level-number-position:left;
margin-left:0cm;
text-indent:0cm;}
@list l1:level3
{mso-level-number-format:none;
mso-level-suffix:none;
mso-level-text:"";
mso-level-tab-stop:0cm;
mso-level-number-position:left;
margin-left:0cm;
text-indent:0cm;}
@list l1:level4
{mso-level-number-format:none;
mso-level-suffix:none;
mso-level-text:"";
mso-level-tab-stop:0cm;
mso-level-number-position:left;
margin-left:0cm;
text-indent:0cm;}
@list l1:level5
{mso-level-number-format:none;
mso-level-suffix:none;
mso-level-text:"";
mso-level-tab-stop:0cm;
mso-level-number-position:left;
margin-left:0cm;
text-indent:0cm;}
@list l1:level6
{mso-level-number-format:none;
mso-level-suffix:none;
mso-level-text:"";
mso-level-tab-stop:0cm;
mso-level-number-position:left;
margin-left:0cm;
text-indent:0cm;}
@list l1:level7
{mso-level-number-format:none;
mso-level-suffix:none;
mso-level-text:"";
mso-level-tab-stop:0cm;
mso-level-number-position:left;
margin-left:0cm;
text-indent:0cm;}
@list l1:level8
{mso-level-number-format:none;
mso-level-suffix:none;
mso-level-text:"";
mso-level-tab-stop:0cm;
mso-level-number-position:left;
margin-left:0cm;
text-indent:0cm;}
@list l1:level9
{mso-level-number-format:none;
mso-level-suffix:none;
mso-level-text:"";
mso-level-tab-stop:0cm;
mso-level-number-position:left;
margin-left:0cm;
text-indent:0cm;}
@list l2
{mso-list-id:1090278074;
mso-list-type:hybrid;
mso-list-template-ids:-975960322 -615507698 68485123 68485125 68485121 68485123 68485125 68485121 68485123 68485125;}
@list l2:level1
{mso-level-start-at:0;
mso-level-number-format:bullet;
mso-level-text:-;
mso-level-tab-stop:36.0pt;
mso-level-number-position:left;
text-indent:-18.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";}
@list l3
{mso-list-id:1182552498;
mso-list-type:hybrid;
mso-list-template-ids:-1462084240 337829654 303211716 2012647486 1055137474 2112257904 -1990294768 1731511090 -427637346 -966343578;}
@list l3:level1
{mso-level-number-format:bullet;
mso-level-text:;
mso-level-tab-stop:36.0pt;
mso-level-number-position:left;
text-indent:-18.0pt;
mso-ansi-font-size:10.0pt;
font-family:Symbol;}
@list l4
{mso-list-id:1789201156;
mso-list-type:hybrid;
mso-list-template-ids:-1379611764 761568468 -81597634 1920765224 -1009883728 -1789492610 -2033559564 -1656192918 -129758406 -121456334;}
@list l4:level1
{mso-level-number-format:bullet;
mso-level-text:;
mso-level-tab-stop:36.0pt;
mso-level-number-position:left;
text-indent:-18.0pt;
mso-ansi-font-size:10.0pt;
font-family:Symbol;}
ol
{margin-bottom:0cm;}
ul
{margin-bottom:0cm;}
-->
</style>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0NczjVMjkBnzTRZhyxTEFYJDX3Eyx2VgmvE3Rd4h04iqeRNU7TEYlpFz-PVMAmC5Hx82QlAUCJ6ecA4ZV_3Qlb2uQC_qp74PYxsS-uWVXivpJeJoBpYBnKJ3CRUw1MAEoKKwtZI_fahR7/s1600/less-kopia.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0NczjVMjkBnzTRZhyxTEFYJDX3Eyx2VgmvE3Rd4h04iqeRNU7TEYlpFz-PVMAmC5Hx82QlAUCJ6ecA4ZV_3Qlb2uQC_qp74PYxsS-uWVXivpJeJoBpYBnKJ3CRUw1MAEoKKwtZI_fahR7/s320/less-kopia.jpg" width="226" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<em><span style="font-style: normal;">Od dwu tygodni jesteśmy
w Polsce. Na wakacjach. Jednak odpoczywamy dopiero teraz, ponieważ pierwsze dni
to załatwianie spraw ważnych i pilnych. Jak u </span></em><span class="st">Stephena
Covey'a</span><em><span style="font-style: normal;"> w „</span></em><span class="st">7 Nawykach </span><em><span style="font-style: normal;">Skutecznego</span></em><span class="st"> Działania”. Najważniejszy był dentysta, ginekolog, naprawa samochodu
i wzmacniacza do kina domowego. Potem spotkania z najbliższymi. Funkcjonuje
takie przekonanie, że urlop od pracy zawodowej powinien trwać minimum trzy
tygodnie. Bo pierwszy tydzień to czas rozstawania się z przyzwyczajeniami dnia
powszedniego, drugi – prawdziwy odpoczynek i wreszcie trzeci – myślenie o
powrocie do rutyny. Nam brakuje w takim razie tygodnia. Na prawdziwy
odpoczynek. Opalanie się, biesiady przy cybulickim ognisku, rozmowy, chłonięcie
wiejskiego powietrza w domu Doroty. Bo tu mamy bazę. Na obrzeżach Kampinoskiego
Parku Narodowego. Razem z naszymi zwierzakami jest tu 22 psów i kotów.
Kocio-psi raj. Na czele stada Dorota. Babcia naszego synka. Moja przyjaciółka.
Która pierwsza składa mi życzenia na dzień matki, sprzecza się ze mną, płacze
przy mnie. Mamy swój pokój u niej, a to tak jakbyśmy były w domu. Cud możliwy w
granicach /poza granicami więzów krwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="st">Poza tym polski standard. Ludzie się na nas gapią.
Na nas i ciemnoskórego synka. Jest taki film „Nie zaznasz spokoju”, z 1977
roku. 35 lat później czujemy to samo. Niepokój, ocenę, ostracyzm. Na Bielanach,
obok gabinetu weterynaryjnego Doroty, robimy zakupy w markecie. Kupujemy kubki
z napisem „kubek mamy”. Dwa. Kasjerka pozwala sobie na uwagę „dwie mamy? –
dziwne”. Anka mówi mi o tym dopiero w samochodzie, w drodze do domu. Ponieważ
myśli, że usłyszałam, tylko nie zareagowałam i chce wiedzieć dlaczego. A ja nie
zareagowałam bo…nie usłyszałam. Po kilkunastu godzinach od zdarzenia nie wiem
co bym powiedziała, ale coś bym powiedziała na pewno.<span> </span>Bo dziwne jest pytanie. Nie odpowiedź. Podobnie na placu zabaw w
Pruszkowie. Gdzie poczułam spojrzenia skoncentrowane na naszej rodzinie.
Nieuzasadnione, obelżywe, zaczepne. Skąd to ciemnoskóre pacholę i dwie kobiety
obok niego? Z miłości – chce mi się wykrzyczeć! A mama moje przyjaciółki mówi,
na tym samym spacerze, „macie fioła na punkcie Leosia”. Jeśli fioł to miłość,
szacunek, zabawa i stawianie granic to ja się z tym zgadzam. Bo myślę, że z
wychowaniem dziecka jest tak jak z wychowaniem psa. Gdzie słowem kluczem jest
konsekwencja. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="st">W Anglii mamy wszystko oprócz bezpośredniego
kontaktu z bliskimi. Na wakacje przyjechaliśmy po bliskość. Nie po drinki,
palmę na rondzie de Gaulle'a czy pogodę. To sobie możemy kupić w Anglii za
pieniądze. Dlatego, po dwu tygodniach, uznajemy, że nasze wakacje są udane
chociaż za krótkie.<span> </span><o:p></o:p></span></div>
</div>Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-17478673431076951702012-03-21T21:59:00.000+00:002013-03-22T16:12:58.420+00:00Barbara Chutnik<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQPggCTI-6okLrKx8avadB4MwKwl3SbTY21ZTYBEo3zb21WV3zfqCtsdZPBjDAmrMxcGrEZ8Uze2NDfrhlPRv1dEydGJhv4iaN2hVEaSo9AX71ffRSkHMnT3fU4TdkYKOFKEP7gVFFw6l3/s1600/Barbara.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQPggCTI-6okLrKx8avadB4MwKwl3SbTY21ZTYBEo3zb21WV3zfqCtsdZPBjDAmrMxcGrEZ8Uze2NDfrhlPRv1dEydGJhv4iaN2hVEaSo9AX71ffRSkHMnT3fU4TdkYKOFKEP7gVFFw6l3/s400/Barbara.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Barbara Chutnik, 22 maja 2012</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Barbara Chutnik. Babcia Sylwii Chutnik. Tej Sylwii Chutnik. I na tym można by zakończyć opis siedemdziesięcioletniej kobiety w Polsce. Kobiety, którą określa spełniona rola reproduktorki. Matki, a następnie babci. Z panią Barbarą jest jednak „kłopot”. Energiczna, zdecydowana, „twarda jak Roman Bratny”, wszędobylska, pracowita, zaradna. Słowem – nie do zdarcia. Na Pradze Północ mówią o takich babkach „Mariola, na którą nie ma…bata”, powiedzmy. <br />
Poznałyśmy się na Facebooku. Zwróciłam uwagę na jej zdecydowane komentarze, rozczulającą konsekwencję w ignorowaniu interpunkcji i ortografii, niepopularne poglądy w odniesieniu do wiodącego wyznania w Polsce, sytuacji kobiet i osób homoseksualnych, stosunek do zwierząt. Byłam ciekawa kim jest z bliższej perspektywy. W ubiegłym roku pani Barbara miała 69 lat, urodziła się w 42 roku. Ja w tym samym czasie skończyłam 42 lata, rocznik 69. Ale mamy ze sobą więcej wspólnego. Prześmiewczo mówię, że klniemy z równą fantazją. Pani Barbara niesie ze sobą dwie straty – pożegnała dwumiesięczną córeczkę i męża. Partnera straciła w ubiegłym roku – warszawiaka z krwi, kości i tatuaży. Zbudowały jej osobowość też inne role: fryzjerki, kioskarki, dziewiarki, właścicielki warzywniaka, pończoszarki, przemytniczki kożuchów z Turcji i sprzedawczyni kurczaków na bazarze. Mam podobne różnorodne doświadczenia. Trenerki, opiekunki do dzieci, top managerki, sprzątaczki, coacherki, sprzedawczyni, masażystki, dziennikarki, tłumaczki, właścicielki agencji reklamowej, specjalistki do spraw szkoleń, osoby prowadzącej spotkania autorskie, wyrobnicy-restauratorki. Ale nie jestem przekonana, że akurat to jest naszym zbiorem wspólnym. Co ma zresztą matematyka do uczuć wyższych. <br />
Myśląc o pani Barbarze myślę o czasach, kiedy kobiety tworzyły wspólnoty. Razem pracowały, wychowywały dzieci, były wobec siebie lojalne. Bo wierzyły w swoją siłę. Takich kobiet wokół siebie szukam, takich kobiet potrzebuję, taką kobietę w pani Barbarze znalazłam.<br />
Czasem się spieramy. O moje palenie, o idealizowanie Sylwii, o bezzasadność przemocy fizycznej wobec dzieci. Pozostajemy przy swoich opiniach i poruszamy kolejne sprawy. Z seksem włącznie. Co ustawia mnie raczej w roli kogoś zaufanego niż związanego więzami krwi. Jest takie powiedzenie – przyjaciele to rodzina, którą sami sobie wybieramy. Z tego punktu widzenia pani Barbara należy do mojej rodziny.<br />
Nie ma bata na Barbarę! I niech tak zostanie. Na siedemdziesiątkę tego życzy nasza szczęśliwa siódemka – Lidka, Anka, Leoś, Magia, Astra, Wiki i zaginiona w akcji Coco.</div>
Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-51807011848044578312012-02-08T09:43:00.001+00:002012-02-08T09:54:53.388+00:00Bohdan Butenko<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9k-F4gLs6zj-e-IsNAOQWR7YGK8K66LsLFrplW_0fZn2FnHKO1y2nc6tInP6WIbIlBfBrcFYMlnN2JZI79ZzgNyrManRecT1nSlksP47TRhR_Faji-fdHas7wj_zxwnCDduXChPsX6LBj/s1600/Butenko.jpg" imageanchor="1" style="margin-left:1em; margin-right:1em"><img border="0" height="400" width="336" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9k-F4gLs6zj-e-IsNAOQWR7YGK8K66LsLFrplW_0fZn2FnHKO1y2nc6tInP6WIbIlBfBrcFYMlnN2JZI79ZzgNyrManRecT1nSlksP47TRhR_Faji-fdHas7wj_zxwnCDduXChPsX6LBj/s400/Butenko.jpg" /></a></div><br />
<br />
Wśród zgiełku, uporczywych odejść ważnych dla kultury postaci (Violetta Villas, Małgorzata Baranowska, Wisława Szymborska, Andrzej Szczeklik, Olgierd Budrewicz), polskiego zaparcia – jak elegancko chce mi się określić kierunek, w którym zmierza „rozwój” społeczny kraju, są powody do zwykłego świętowania z niezwykłymi ludźmi. Dziś z Bohdanem Butenko. Mówię Butenko, myślę dżentelmen. Wybudzona ze snu w fazie NREM powiem to samo. Poznaliśmy się 21 maja 2004 roku na Międzynarodowych Targach Książki. Ja miałam akredytację dziennikarską, Ania uwielbienie dla Artysty. Tak się zaczęło i taki charakter ma ta znajomość do dziś. Bo przy panu Bohdanie milknę. Słucham go, ale nie śmiem mówić. Dlatego Anka odpowiada w naszej rodzinie za pielęgnowanie tej znajomości. Są do siebie podobni – mają głowy pełne „śmieci”. Co wynika z odbytych podróży i zapamiętanych z nich doświadczeń, znajomości języków obcych, wielopłaszczyznowych zainteresowań. Oboje nie przeklinają. Całkiem do nich pod tym względem nie pasuję. Słowem, mają uporządkowany bałagan w głowie, jak Cygan w tobołku – tak się przynajmniej mówiło o tym rodzaju inteligencji skojarzeniowej u mnie w Milanówku.<br />
Niecałe pięć lat później organizowałam w toruńskim Empiku spotkanie autorskie pana Bohdana. Taką klasę dostrzegłam tylko u kilku z moich poprzednich gości. Głównie kobiet. Mam na myśli uwagę, z jaką wsłuchiwał się w pytania ludzi, którzy przyszli na spotkanie, atencję w stosunku do osób, z którymi rozmawiał, również sposób mówienia i noszenia się. Pan Bohdan nie nosi fularu, ale jak o nim myślę to właśnie tak go widzę. Pamiętam jedno z naszych pierwszych prywatnych spotkań. W kawiarni upadła mi bawełniana serweta. Zanim pomyślałam, że trzeba się schylić i ją podnieść pan Bohdan już miał ją w ręku i mi podawał. Miał wtedy 78 lat. Przy nim nie sposób też samodzielnie zdjąć/założyć płaszcz albo zapłacić za rachunek. Można go jednak przechytrzyć i uregulować należność wtedy, kiedy pan Bohdan nieopatrznie wyjdzie do toalety.<br />
Zanim jednak tam dotrze zażarcie rozmawiamy. To znaczy Ania i Artysta. Ja głównie konsekwentnie słucham. Ponieważ po godzinie czuję się jak skarbonka pod koniec roku. Nie ma we mnie miejsca na nowe „skarby”. Pan Bohdan zwiedził prawie cały świat i przywiózł z niego niewyczerpany zapas anegdot. W różnych językach. <br />
Pan Bohdan jest tak dobrze wychowany jak opisuje to jedna z anegdot. Spacerował kiedyś po francuskim wybrzeżu. Spotkał rodzinę, która biesiadowała nad bagietką, zacnym winem i jeżowcami wyławianymi prosto z morza. Po „bonjour, ça va” i zapytaniu o łowione dobra został zaproszony do „stołu”. Jeżowce smakowały panu Bohdanowi jak skrzynia portowa, ale zapytany o wrażenia odpowiedział, że są wyśmienite. Dlatego jadł do wyczerpania zapasów. Nigdy tego nie zapomni, ale myślę, że takt mu zostanie.<br />
Pan Bohdan odgraża się, że przyleci do Londynu. Chociaż ma nietęgie skojarzenia. Instytut Polski chciał kiedyś zrobić wystawę jego prac. Miał je dostarczyć wystawca z Paryża. Był ustalony termin, rozesłane zaproszenia, Artysta w starterach. Tylko prace zaginęły. Kilka lat później pan Bohdan dostał wezwanie do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Czekała na niego paczka z pracami z wystawy, które – nie rozpakowane – przeleżały cały ten czas w magazynie Instytutu. <br />
Myślę i mówię o panu Bohdanie z uczuciami radości i strachu. Pierwsze wynika z wyjątkowości jego osobowości, drugie z poczucia nieuchronności. Nie chcę żeby się spotkał z Wisławą. Sto lat Szanowny Panie!Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-8018568540156690022012-01-27T02:11:00.000+00:002012-01-27T02:11:35.471+00:00Harrods MuseumByłam dziś w osobliwym muzeum. U Harrodsa w Londynie. Na pozór nie ma żadnych różnic między nim, a pozostałymi londyńskimi muzeami - wstęp bezpłatny, stoiska z pamiątkami, brak cen przy eksponatach, dyskretni, ale wyczuleni na najmniejszą zmianę zachowania odwiedzających kustosze, przewaga oglądających nad kupującymi, głęboki namysł nad każdą sztuką, podział na artystów (osobno Jimmy Choo, Miuccia Prada, Ralph Lauren, Coco Chanel itd.), żyrandole, marmury, zapachy właściwe dla kolekcji.<br />
Niektórych przedmiotów nie można dotknąć. Leżą perfekcyjnie ułożone za szybą. Jak na przykład apaszki Hermesa. Ale mnie, dziewczynie z Milanówka, i tak to obojętne. Do końca życia będę wierna jedwabiowi z Brzozowej. Byłam jednak ciekawa czerwonej podeszwy Louboutina. Butów, dla których "miliony dziewcząt dałoby się zabić". Sprawdziłam. Mam swoje 180 centymetrów i nie nie dam się w tych butach zabić. <br />
Budynek ma 7 pięter i 330 działów obsługiwanych przez 5 tysięcy pracowników. Na drugim piętrze znajduje się Halcyon Gallery, do której weszłam przypadkiem. Umęczona zapachami i pchaniem wózka z dzieckiem po wykładzinie o puszystości nowego grubego dywanu. I dalej już nie poszłam. Oniemiałam przy rzeźbie Lorenzo Quinn'a - Force of a nature. Przekonałam kustosza, że powinien pozwolić mi na zrobienie zdjęcia. Bo chcę cały czas patrzeć na to co zobaczyłam w Harrodsie, z tej samej perspektywy, i spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie. Gdzie ta kobieta ma środek ciężkości?! Stopy? Kolana? Okolice bikini? Piersi? Głowa? <br />
Ostatni raz wyszłam przed obejrzeniem wybranych części ekspozycji z Galerii Zwinger w Dreźnie, na widok "Varie teste" Pietro Graf Rotari i z Sacre Coeur, jak rozpoznałam swoje emocje w zetknięciu z ciemnoskórymi postaciami świętej rodziny z szopki bożonarodzeniowej. Podobnych wzruszeń dostarczyły mi koncerty Anny Marii Jopek, Agi Zaryan i kilka książek. <br />
W Harrodsie przypomniał mi się dialog ze Śniadania u Tiffany'ego. Co dać tym, którzy wszystko mają? Gadżet. Pałeczkę do wykręcania numerów za 6,75$. Nie umiem tego zweryfikować, nigdy nie byłam obrzydliwie zamożna, a tak rozumiem tę scenę. Myślę jednak, że taki dar może nastąpić w całkiem nieoczekiwanym miejscu. I "U Pana Boga za piecem". I u Harrodsa.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLJ_3UZTBubYaBSm_M0nOE4tGK4bKHEAaZcbOPoW83rU_7u00emLbxhU0QFsFOuU5ctFy4YgkCWIpnThJ8n2yKhzSOptpIUUk_IjVynJqPC3d2cVTH1l6ZI6algF5ubra8nUOTYHxTtUet/s1600/Lorenzo+Quinn.JPG" imageanchor="1" style="margin-left:1em; margin-right:1em"><img border="0" height="291" width="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLJ_3UZTBubYaBSm_M0nOE4tGK4bKHEAaZcbOPoW83rU_7u00emLbxhU0QFsFOuU5ctFy4YgkCWIpnThJ8n2yKhzSOptpIUUk_IjVynJqPC3d2cVTH1l6ZI6algF5ubra8nUOTYHxTtUet/s400/Lorenzo+Quinn.JPG" /></a></div>Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-58078257528924967402011-12-03T13:16:00.000+00:002011-12-03T13:16:58.879+00:00Wakacje z blondynkąDokładnie rok temu, 3 grudnia, przybiliśmy do Ziemi Obiecanej. To najważniejsza data, obok urodzin synka, naszej rocznicy i dnia adopcji Leona. Mam poczucie, że przez ten rok wylałyśmy fundamenty. Projekt „domu” mamy zarysowany z grubsza. Czujemy się architektkami własnego życia, więc możemy liczyć tylko na siebie. Mamy kilka lat na budowę. Poznanie przepisów, podwykonawców, sąsiadów. Kontakty są bezcenne, za wszystko inne zapłacimy kartą VISA. To nam dokucza najbardziej – powierzchowność kontaktów na wyspach. Nie mogę rozgryźć i zrozumieć Anglików. Czuję przepaść między ich zachowaniem na zewnątrz i życiem wewnętrznym. Zachowują się jak cyborgi. Są doskonale zaprogramowani na uprzejmość, sytuacyjny uśmiech i niezobowiązującą pomoc. Próba pogłębienia kontaktu nieodmiennie kończy się na wycofaniu lub kłamstwie. A my cenimy sobie głębokie więzi. Tak rozpasali nas polscy przyjaciele. Same takie jesteśmy. Stąd poczucie braku. Rozmowy o emocjach, płacz i prośby o rzeczywistą pomoc nadal kierujemy do bliskich w Polsce. Mam łatwość w budowaniu bliskich relacji, ale na emigracji rozbijam się o mur nieprzystępności. W tym roku podłubałam zaledwie w spoiwie. To ciężka praca, ale jak jej nie wykonam to mogę sobie równie dobrze grób wykopać. To zbyt ważna część mojego życia.<br />
W nowym domu nie mamy też miejsca na homofobię, rasizm i dyskryminację ze względu na płeć. Nie mam pewności, z czego to wynika – z poprawności politycznej, czy z przekonań Anglików. Ważne, że wreszcie mnie to nie dotyczy. Dlatego nie wyobrażam sobie powrotu do polskiej ruiny. Na zgliszczach nowe wybuchy. Kilka dni temu sąd zarejestrował znak „zakazu pedałowania” zgłoszony przez Narodowe Odrodzenie Polski. Co oznacza, że nie można tego zakazu obrazić. Jak godła czy flagi. I w tym znaczeniu jest to Polska właśnie. Niegodne godło. Robertowi Biedroniowi koleżanki i koledzy posłowie zaglądają za pasek od spodni. Monika Olejnik pyta w „Kropce nad i” transseksualną posłankę Annę Grodzką o to, czy sex w ciele mężczyzny sprawiał jej przyjemność. Jestem pewna, że nie dlatego zdecydowali się być posłami, żeby spuszczać spodnie i „spuszczać się” z osobistych spraw. Właśnie oni mogą wnieść do parlamentu nową jakość – klasę i tak potrzebną Polakom różnorodność.<br />
Mój były szef Anglik był kilka dni temu z polską żoną w jej kraju. Zaprosili angielską przyjaciółkę. Pojechali do domu rodzinnego, do małego miasta na Podkarpaciu. Dziewczyna myślała, że gra w filmie. W takim sprzed 1927 roku, zanim powstał pierwszy film dźwiękowy. W jej oczach wszyscy wyglądali tak samo – podobne ubrania, ruchy, przygaszone spojrzenie. I jedyny obowiązujący kolor skóry – biały. <br />
W październiku my byliśmy na urlopie w Polsce. W kiosku przy Wiejskiej, vis à vis SW Czytelnik, pani odmówiła mi sprzedaż paczki papierosów, ponieważ miałam tylko 100 złotych. A ona pracuje w nim 26 lat i pierwszy raz słyszy, że to nie ja muszę mieć drobne. Zostałam bezczelną babą. To ja chcę być taka i domagam się podjazdów dla wózków w stolicy. Jazda metrem okazała się dla nas ciężkim wyzwaniem. Pewnie dlatego, przez dziesięć dni pobytu, widziałyśmy tylko jedną niepełnosprawną osobę na ulicy. A jest ich statystycznie tyle samo co w Anglii, około 14%. Pięć i pół miliona osób zamkniętych w domach. Wykluczonych. <br />
W Anglii nie mamy jeszcze swojego miejsca. Podobne odczucia mam zazwyczaj na wakacjach – inni ludzie, jedzenie, obca waluta i poczucie względnej anonimowości. I przekonanie, że dom jest tam, gdzie są moi bliscy. Ale jest też tak, że z niektórych wakacji nie chce się wracać. Mnie się nie chce.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6FhZT9R6h-gih7YwHdVgyyS8mLOkmma4GJ2B6vYzqYWxjUU-WeiLwFDKR8Dj3aXnaLplgfqVNXZ6Z8Le2ifHORPXx1QbcOA8TBz2E9g_GMHWAX6-_scD84I3UiTdhhmrcvPSuEkF6C8e8/s1600/emigracja1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left:1em; margin-right:1em"><img border="0" height="319" width="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6FhZT9R6h-gih7YwHdVgyyS8mLOkmma4GJ2B6vYzqYWxjUU-WeiLwFDKR8Dj3aXnaLplgfqVNXZ6Z8Le2ifHORPXx1QbcOA8TBz2E9g_GMHWAX6-_scD84I3UiTdhhmrcvPSuEkF6C8e8/s400/emigracja1.jpg" /></a></div>Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-44328686290050845152011-11-12T12:20:00.000+00:002011-11-12T12:20:21.434+00:00Coco marnotrawna<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZp7Ssl-XP7r1rMIA-O9s8sXK5yPQoTY3WAzYFrENxawd7LSY3flZZhAzcxUY-Hv5_mDR5eO0aLShIQuFYRwoAxNxlzCSUJ1SFainDtXge4kvve3RyjG5SWwc_g3D9IPB4d8DLUpji96V5/s1600/SSM15359.JPG" imageanchor="1" style="margin-left:1em; margin-right:1em"><img border="0" height="300" width="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZp7Ssl-XP7r1rMIA-O9s8sXK5yPQoTY3WAzYFrENxawd7LSY3flZZhAzcxUY-Hv5_mDR5eO0aLShIQuFYRwoAxNxlzCSUJ1SFainDtXge4kvve3RyjG5SWwc_g3D9IPB4d8DLUpji96V5/s400/SSM15359.JPG" /></a></div><br />
Nasze stado się rozlazło. Coco nie ma w domu od sześciu dni. To nietypowe, ponieważ wracała punkt 22. Stąd strach o nią i poszukiwania. Nasza szczęśliwa siódemka. Nawet jabłoń w ogrodzie obrodziła w tym roku siedmioma jabłkami. Mam czasem poczucie absolutnego bezpieczeństwa w domu. Dzieje się tak wtedy, kiedy czuję się niezrozumiana przez przyjaciół, upokorzona w pracy albo odtrącona ze swoim sposobem myślenia. I kiedy dla domowników nic się nie zmienia. Nadal jestem potrzebna i pożądana. Mam jak psy i koty – przyzwyczajam się do ludzi i do miejsc. Coco „powinna” szukać domu i nas. Nie zna innych domów poza naszym. <br />
To pierwszy zwierzak, którego niańczyłam. Ania wygarnęła ją z rynny, kiedy ta miała 2 miesiące. Pracowałam wtedy w domu i z automatu zostałam jej kocią mamą. Sześć lat temu położyłam ją sobie na całej dłoni – 20 centymetrów kociego dzieciństwa. Z Coco wiąże się najwięcej anegdot. Pamiętam jak towarzyszyła mi w gotowaniu obiadów. Ja nad garami, a Kokilek wskakiwał mi na biodro, stamtąd na ramię i usypiał w oparach. To było w czasach, kiedy miałam jeszcze wcięcie w talii i mogła po mnie chodzić jak po skalnych półkach. Bo wolę tak myśleć, niż pamiętać, że szybko dorosła i nie potrzebowała już na mnie zasypiać. Imię dostała w sposób naturalny. Przyszła do nas przyjaciółka, przytuliła kotkę i powiedziała, że pachnie Mademoiselle. Pachniała, bo zdjęła ten zapach ze mnie. Coco zyskała imię i matkę chrzestną w ten sposób.<br />
Irytują mnie te wspominania. Jakby odeszła i miała nie wrócić. Ale wolę to od rozpatrywania czarnych scenariuszy. Kiedy zapada zmierzch we wsi na żer wychodzą lisy. Jeździ sporo samochodów. Niektóre bardzo szybko. Niemało nieruchomości stoi niezamieszkanych – ich właściciele przyjeżdżają z city tylko na weekendy. Do tego puste garaże, piwnice, ogrody. Zrobiłyśmy, co można było w tej sytuacji. Rozwiesiłyśmy ogłoszenia w strategicznych miejscach we wsi, rozmawiałyśmy z sąsiadami, zgłosiłyśmy ją do ogólnokrajowej i lokalnej bazy danych, powiadomiłyśmy lecznice i schroniska w promieniu 10 mil. Działanie daje poczucie bezpieczeństwa i siłę. Teraz tylko czekamy. To nieznośne uczucie bezsilności i strachu. Chodzimy więc nocą po wsi i nawołujemy ją jak obłąkane. <br />
Jest taki film. Widziałam go w wersji francuskiej i angielskiej. Para jedzie samochodem. Kończy im się benzyna. Sprzeczają się. On wysiada i idzie z kanistrem na stację benzynową. Wraca z paliwem. Jej nie ma. Mija kilka lat. On walczy. Wywiesza ogłoszenia, pisze do gazet. Jego działania ujmują porywacza. Stawia warunek – powiem ci, co stało się z Twoją dziewczyną, ale musisz przejść dokładnie tę samą drogę co ona. Chłopak się zgadza. Dlatego budzi się z narkozy w trumnie. Podobne wrażenie zrobiły na mnie tylko filmy Misery i Pianistka. Mieszanka strachu, obrzydzenia i nienawiści. Ja też chcę wiedzieć. Chcę odzyskać kontrolę nad swoim życiem. <br />
Nie widzę różnicy w znikaniu czy odchodzeniu zwierzęcia i człowieka. Dla mnie to ta sama jakość bólu. Już nigdy nie będzie takiego samego kota, partnerki, dziadka. Przyjaciel napisał mi Różewiczem „6 listopada wyszła z domu/i nie powróciła/6 letnia Coco/zdrowa/ubrana w pręgowane futerko/ktokolwiek wiedziałby o losie zaginionej proszony jest/”.Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-76163660025045674562011-11-02T15:58:00.005+00:002011-11-03T11:24:44.162+00:00Między Panem, Wójtem a Plebanem<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjq29y_0KBtj8axRDGTMUnqDOTRNc_FgMlF_FGZl183d0ZpyDZR4o2hiHNRcPc5zW_TnIQdpWzCRqdD41ulB9YzuWZ71NA8T0-h9Ln6KuBMpJiw-Sq8uKmJim_AI1KIixHOoRF1DDg8lJrg/s1600/zaufanie.png" imageanchor="1" style="margin-left:1em; margin-right:1em"><img border="0" height="300" width="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjq29y_0KBtj8axRDGTMUnqDOTRNc_FgMlF_FGZl183d0ZpyDZR4o2hiHNRcPc5zW_TnIQdpWzCRqdD41ulB9YzuWZ71NA8T0-h9Ln6KuBMpJiw-Sq8uKmJim_AI1KIixHOoRF1DDg8lJrg/s400/zaufanie.png" /></a></div><br />
<br />
Czasem mamy potrzebę wysłania pieniędzy do Polski. Z konta angielskiego na polskie. Jest w Wielkiej Brytanii kilka firm specjalizujących się w tej usłudze. Wybrałyśmy Samych Swoich, ponieważ za przelew pobierają tylko funciaka prowizji. Co jest ważne przy stracie na starcie – przy przeliczaniu waluty. Kłopot w tym, że Sami Swoi mają limit miesięcznego transferu, do 250 funtów. W odpowiedzi na moje zapytanie dotyczące zwiększenia tego pułapu firma poprosiła o dwa dokumenty – potwierdzający miejsce zamieszkania i tożsamość. „Potwierdzenie tożsamości to kserokopia dowodu osobistego, paszportu bądź prawa jazdy, potwierdzona za oryginałem przez osobę zaufania publicznego w Anglii. Za taką osobę uważa się: pracownika poczty, pracownika banku, osobę duchowną, lekarza rodzinnego, prawnika, konsula”. <br />
I tu mam moralny kłopot. W moim myśleniu nie ma miejsca na zaufanie do pocztowca, bankiera i księdza. Sąd w Lizbonie orzekł parę dni temu, że właściciel polskiego banku Millennium musi oddać klientom pieniądze za nieprawne zaokrąglanie odsetek za kredyty mieszkaniowe. Bank powstał 22 lata temu i pierwotnie działał jako Bank Inicjatyw Gospodarczych. Podobną "inicjatywą" wykazuje się kościół katolicki w Polsce. Jak nie zakaz używania prezerwatyw to stosunek do aborcji, jak nie stanowczy sprzeciw przeciwko związkom par jednopłciowych to nieomylność w sprawie nauczania religii w szkołach publicznych. Byle dobić, okraść z godności, upokorzyć i zrównać. Od pracowników Poczty Polskiej bardziej skandalicznie zachowują się tylko pracownicy infolinii Telekomunikacji Polskiej S.A. A przecież dobrze jest ufać komuś więcej niż sobie samej.<br />
Mail od Samych Swoich sprowokował mnie do myślenia o takich osobach. Dla mnie są nimi pisarki. Bo tak sobie myślę, że powoduje nimi koherencja – myślą, mówią to co myślą i wreszcie robią to co myślą. Tokarczuk, Szczuka, Gretkowska, Bator, Filipiak, Środa, Graff, Chutnik. O adnotację "I confirm that is a true copy of the original" na kserokopii wymaganego dokumentu poprosiłabym też Renatę Przemyk, Annę Marię Jopek i Marię Peszek. Z tego samego powodu, dla którego nie poprosiłabym o to swojego spowiednika – o nich nie słyszałam, że chędożą nieletnich, są w nieuzasadniony sposób aroganckie albo prowadzą samochód pod wpływem alkoholu. <br />
O „konfirmację” dokumentu zdecydowałam się poprosić wikarego z kościoła za winklem. Znam Dave’a, ponieważ co poniedziałek bierzemy udział w zajęciach przykościelnego klubu dziecięcego. Po to, żeby Leoś oswoił się z dziećmi, miał inny rodzaj aktywności niż zabawa w domu i na placu zabaw. Andrew ma żonę i syna. Obecność Catherine i Josepha w jego życiu nie decyduje o moim zaufaniu, ale daje poczucie normalności, której brakowało mi u polskich księży. Długo rozmawiałyśmy z wikarym. Zna naszą historię i uczucia. Jest pełen empatii. Ale też niedowierzania. Mówi, że u nich było podobnie 50 lat temu. Czujemy się częścią tej wiejskiej wspólnoty. Zdarza się tak, że pod koniec zajęć klubu dziecięcego ktoś zainicjuje modlitwę dziękczynną. Można wtedy bezkarnie odłączyć się od grupy i rozpocząć sprzątanie, wyjść na papierosa, przygarnąć swoje dziecko. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w Polsce. Thank you god for all you have permitted.Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-69254438728626820342011-10-17T15:47:00.000+01:002011-10-17T15:47:44.514+01:00...„Co tak ważne w życiu jest? Dla każdego coś innego”. Tyle Kora. W Anglii po prostu tęskniłam. Za polskim chlebem i przyjaciółmi. Chleb da się kupić w polskich sklepach. Już czerstwy, ale nadal pozbawiony angielskiej sztuczności. Facebook, Wirtualna Poczta, Skype i Orange stwarzają pozory bliskiego kontaktu. I tak przez dziesięć miesięcy emigracji. Podczas lądowania pilot powiedział, że życzy nam miłego weekendu a tych, którzy wracają, witamy w domu. Zaczęłam płakać na pokładzie i nie przestałam do dziś. Jest takie powiedzenie – dom jest tam, gdzie są nasi bliscy. Bardzo silnie to odczułam. Przeczuwałam jedynie organizując ten wyjazd. Dziesięć dni i 18 rodzin do odwiedzenia. Sami najbliżsi lub ci, którzy mają się nimi stać. Dziś grabię liście w ogrodzie Doroty, ocieplam róże na zimę i się miotam. Czekam niecierpliwie na przyjazd Kasi i Grzesia, naszych przyjaciół z Pruszkowa. Spodziewam się po nim poczucia bliskości, rozmów o ważnych dla nas sprawach, wzruszeń. Tak było w Bydgoszczy i Toruniu, gdzie zatrzymywaliśmy się w drodze do Doroty na spotkania z przyjaciółmi. To nieznośne uczucie braku. Jest tak dojmujące, że nie opuszcza mnie nawet w trakcie spotkań. Z perspektywy Facebooka nie widziałam swoich uczuć. Specjaliści nazywają to samooszukiwaniem się. Ja - obroną przed dojmującym smutkiem. Nie mogę się pozbierać na tych wakacjach. Myślę o tym, jaki deficyt mam w sobie i o ile łatwiej by mi było gdybym sobie ceniła przedmioty zamiast ludzi. Ciągle mi ich mało. Jak książek. Moi przyjaciele mają twarde i miękkie okładki. Miękkie i twarde dupy pospolicie rzecz ujmując. Lubię myśleć, że pasujemy do siebie jak ganek do pokrywki. Co się dzieje z zupą, kiedy nie ma pokrywki? Pewnie dlatego wolę kipieć niż parować. W Anglii na pewno są ludzie, z którymi mogę być sobą. Ale to dłuższy proces. Mówię po angielsku, ale czuję po polsku. A swoje bliskie związki buduję w oparciu o uczucia i rozmowy o nich. Pogadać o byle czym mogę ze swoją fryzjerką albo ginekologiem. O strachu, dumie z synka i związku, smutku i poczuciu bezsilności muszę i potrzebuję z przyjacielem. Kiedy Tony pyta mnie „how are you Lidia” i odpowiadam „chujowo”, to chce jedynie wiedzieć co to słowo oznacza. Sławka, Ewę czy Dorotę obchodzi odpowiedź. Mogę do nich podejść w każdej chwili i po prostu się przytulić. Mogę wysłać esemesa w środku nocy. Mogę płakać tak długo jak tego potrzebuję. Dlatego czuję się bezpiecznie wśród przyjaciół. Powiedziałam wczoraj Kasi, że mogłabym to robić zawodowo – spotykać się z bliskimi. Nie da się na tym zarobić, to ciągła inwestycja. Uwaga, skoncentrowanie na przyjacielu, empatia. Teraz jest inaczej, bo jesteśmy podwójnie atrakcyjne. Jako przyjaciółki i jako dawno nie widziane bliskie osoby. Stąd te zastawione stoły, specjalnie pieczone ciasta, prezenty i całe to niepotrzebne (?) zamieszanie. Na nic śluby, że przywieziemy ze sobą więcej niż wywieziemy. To niewykonalne. Nauczyłam się, że to też zewnętrzne objawy zażyłości. Najchętniej dawałabym i dostawała książki. Część z naszych bliskich sama je sobie pisze, więc to dodatkowe wyzwanie i satysfakcja z obdarowania. Ten wyjazd uświadomił mi też, że większość przyjaciół ma zwierzęta. Ale pytanie „co nas do siebie zbliżyło” nadal pozostaje dla mnie bez odpowiedzi. Ania mówi, że to mój talent do dbania o kontakty. Ale historia zna wystarczająco dużo nieodwzajemnionych uczuć żeby nie robić z tego zasady. Może „żebym mogła z Tobą być, muszę pogodzić piekło i niebo”. Gdzie piekło jest we mnie.Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-55888387918785045362011-09-29T13:41:00.001+01:002011-10-03T00:13:39.591+01:00Heal the wordSylwia Chutnik powiedziała mi całkiem niedawno, że jak dziecku coś się dzieje to jego matka za każdym razem umiera na nowo. Uwierzyłam jej wtedy na słowo, a wczoraj tego doświadczyłam. Nasz synek położył się do łóżka zdrowy, bo lekkiego kataru i paru kaszlnięć nie ma co liczyć. Wybudził się po godzinie, charczał, puchł w oczach, walczył o każdy oddech. Lał się przez ręce. Ania natychmiast zadzwoniła po pogotowie. Rozmowa trwała kilka minut – dyspozytorka chciała znać wszystkie objawy, zażądała przystawienia synka do słuchawki, żeby usłyszeć jego foczy kaszel. Byłam wściekła, bo moim zdaniem to opóźniało pomoc. A te pytania były właśnie po to, żeby nie zostawić nas samych. Dla mnie rozmowa trwała wieki, ale ratownik pojawił się w naszych drzwiach jeszcze podczas jej trwania. Inhalował Leosia, w międzyczasie rozmawiał z ekipą karetki pogotowia. Kiedy najgorszy atak minął pojechaliśmy wszyscy na pogotowie. Przytomnie zapytałam jeszcze o numer ubezpieczenia, wymagane dokumenty. Lekarz odpowiedział, że niczego nie potrzebują. Mają wszystko, co potrzeba – małego pacjenta. Wtedy rozpłakałam się po raz pierwszy. Nieprzyzwyczajona. A raczej przyzwyczajona do tego, że można długo czekać i można się nie doczekać. Dziś koleżanka mówi mi, że kiedy jej synek miał bliźniaczo podobny atak karetka pogotowia nie przyjechała. To działo się w Polsce. Mam podobne doświadczenia. Do tego ta wszechobecna biurokracja, zza której nie widać potrzebującego i cierpiącego człowieka. Bardzo dobrze pamiętam swoją pierwszą kontuzję sportową – ramię wypadło mi z panewki kości i kilka razy straciłam przytomność w poczekalni zanim ktoś się mną zajął. Potem kontuzja powracała na tyle często, że mój trener nauczył się mi ją nastawiać na miejscu i było mi lżej czekać godzinami na szpitalny gips. Był rehabilitantem, miał do tego uprawnienia. Lekarze też mieli uprawnienia, ale nie mieli motywacji. <br />
W angielskim szpitalu zajął się Leosiem Nigeryjczyk. To już standard. Zaczepiają nas ciemnoskórzy nigeryjscy policjanci, trafiamy na lekarzy z tego kraju. Taki magnetyzm pochodzenia. Kiedy powiedziałyśmy mu o korzeniach Leosia po prostu się uśmiechnął w szczególny sposób. A potem nas dogonił na parkingu i dał jeszcze leki na rano. Wtedy się popłakałam po raz trzeci. Drugi był w poczekalni, kiedy zobaczyłam matki z dziećmi na rękach. Wszystkie kołysałyśmy je w jednym rytmie. Z mamą po prawej stronie nawet synchronicznie. Rozmawiałyśmy o tym – że to takie naturalne. Dlaczego nie dla wszystkich lekarzy jest naturalna praca zgodna z ich zawodem? Zawód. To dobre słowo na moje odczucia związane z polskim pogotowiem ratunkowym. Ratunku! <br />
W trakcie pomocy udzielanej synkowi przez nigeryjskiego lekarza ktoś do niego zadzwonił na telefon komórkowy. Aparat odezwał się frazą z piosenki Michaela Jacksona „Heal the word”. Uzdrowić świat. <br />
<br />
<i>Think about the generations and to say we want to make it a better, <br />
world for our children and our children's children. <br />
So that they know it's a better world for them <br />
and think if they can make it a better place.</i><br />
<br />
Na swój sposób i ja wczoraj umarłam. Czuję to po indywidualnym rigor mortis, które dopiero zaczyna odpuszczać. Bolą mnie mięśnie. Boli mnie „myślenie o pokoleniach i o tym, że chcę lepszego świata dla moich dzieci i dla dzieci moich dzieci. By wiedziały, że świat jest dla nich lepszy. Myślę o tym czy one mogą stworzyć lepsze miejsce".<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghp6Wa3G5azRht00rvA8WOboVywJ0sWSkcIU5006HsyMP5SbemW8sblfeIsgdbs-L0ZEQ20o9H6RnAJa11HziQOcykD166rchtjEHulawTOzXkFHKYA2s4pPB6Q3kZ8b_FUXn0AhOyVVYQ/s1600/heal.jpg" imageanchor="1" style="margin-left:1em; margin-right:1em"><img border="0" height="397" width="390" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghp6Wa3G5azRht00rvA8WOboVywJ0sWSkcIU5006HsyMP5SbemW8sblfeIsgdbs-L0ZEQ20o9H6RnAJa11HziQOcykD166rchtjEHulawTOzXkFHKYA2s4pPB6Q3kZ8b_FUXn0AhOyVVYQ/s400/heal.jpg" /></a></div>Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-62865335233983937752011-09-06T13:28:00.000+01:002011-09-06T13:28:17.199+01:00Jira malka<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjP2sqOCGzNPUtsW6ymywkl3vIDgV6fGKF16eC6atS4vcPaBdgE8jfH6wgBj6I_gNPhknWljGXGFQlfDaJMXMJuWk-Eda9SVce422Yj6rkA8va4BpKCBdkYdvWqWJmFLjBYyZLChF0nT8Ti/s1600/SSM13982.JPG" imageanchor="1" style=""><img border="0" height="300" width="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjP2sqOCGzNPUtsW6ymywkl3vIDgV6fGKF16eC6atS4vcPaBdgE8jfH6wgBj6I_gNPhknWljGXGFQlfDaJMXMJuWk-Eda9SVce422Yj6rkA8va4BpKCBdkYdvWqWJmFLjBYyZLChF0nT8Ti/s400/SSM13982.JPG" /></a></div><br />
Co roku 6 września, od 54 lat, Dorota Sumińska ma urodziny. Na facebooku oznaczyłam ją jako swoją siostrę, ponieważ ten społecznościowy portal nie przewiduje przyjaciół w rodzinie. <br />
To nie była łatwa miłość. Poznałyśmy się w relacji zawodowej, podczas spotkania autorskiego w Empiku. Pamiętam z niego aurę zdecydowania i pewności siebie, które ją wtedy otaczały. I pewnego rodzaju nieprzystępności. I buty oficerki, w których wyglądała tak jakby dopiero co zsiadła z konia. Dziś wiem, że tym koniem jest całe jej życie, które prowadzi z miłością i bez niepotrzebnej przemocy. <br />
Nie było mi łatwo zdobyć jej zaufanie. Dorota prywatnie jest raczej kotem niż psem. Nie podbiega do obcego i nie kreci radośnie ogonem. Jej psia natura widoczna jest jednak w spojrzeniu – trzeba znać kod, według którego można to rozpoznać. Dorota raczej trzyma dystans odpowiedni do własnych potrzeb wobec drugiego człowieka, przygląda mu się uważnie, najchętniej wtedy kiedy on nie patrzy. Nie jest łatwo o bliskość z nią, ale kiedy już ta relacja się stworzy trzeba bardzo dużo żeby ją spieprzyć. Niedawno, wspierając mnie w czymś trudnym napisała: „Liduś, kochana. Odpuść, zdaj się na innych. Pomyśl jak wiele osób może Ci zazdrościć. Jesteś w związku z osobą, którą kochasz i chcesz z nią być. Masz chcianego, wymarzonego, zdrowego syna. Nie jesteś sama – ludzie, którzy Cię znają nigdy nie odejdą. Bo warto trwać przy prawej, lojalnej, odważnej, kochającej, mądrej i po prostu dobrej osobie”. Przypomniały mi się te słowa właśnie teraz, ponieważ jestem przekonana, że Dorota pisząc o mnie pisała o sobie. Zgodnie z regułą cenienia w innych tego, co cenimy w sobie samych. <br />
Dorota, Tomek, Marta, Igor, Rudy, Zuza, Unek, Mała Mi, Maciek, Białka, Mundek, Bietka, Szymek, Ufo, Czikita, Bubek, Drapek, Kajtek, Bolek, Lusia, Sandra, Marusia i Pinio. To aktualne stado Doroty. Domowe. Cybulickie. Lubię myśleć, że kolejnym kręgiem jesteśmy my. Ja, Anka, Leoś, Wiki, Astra, Magia i Coco. Wskazuje na to nasz pokój w rodzinnym domu Doroty, prawo do dzwonienia do siebie o każdej porze, wsparcie jakie sobie dajemy, wspólne święta, zaadoptowanie naszego synka przez Dorotę. W życiu publicznym Dorota jest lekarzem weterynarii, pisarką i dziennikarką. Prywatnie i dla nas jest przyjaciółką i babcią. Czasem jest moją terapeutką i matką chrzestną książki, którą zaczęłam pisać na emigracji. Chcę przez to powiedzieć, że to Dorota ma dziś urodziny, ale mnóstwo znanych mi osób i zwierząt ma powód do świętowania tego dnia. Dlatego w jej urodziny piszę trochę o Dorocie i trochę o sobie. Dlatego wszyscy nosimy dziś krymki, które przyszły poranną pocztą od Doroty i jemy za jej zdrowie szarlotkę upieczoną przez Anię w intencji urodzin Doroty. Dzieli nas od siebie 1 300 kilometrów, a ja czuję się z nią zawstydzająco blisko. <br />
Dlaczego tak ważna i symboliczna jest dziś dla mnie krymka? Bo krymka to prawie jarmułka. A ta, wedle żydowskich interpretacji, pochodzi od aramejskiego zwrotu <i>jira malka</i> i oznacza szacunek wobec króla. <br />
Panuj, a raczej paniuj nam 100 lat królowo.Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-18281675927130842762011-09-01T00:37:00.004+01:002011-09-01T10:26:58.834+01:00What's a MEN without the woman?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSvm22yqICCgI7BcOasbz_ChN5YdHk7iQziOOMO9vyDKs0hnSRteaE3DAd3sY_LS9CXtTvycOTjVRLTCzUIWjmhS2M9zqJrcSS-xVPecADz8iXU5aLp4YVX3fBdE2uBw56KheAeQfpWhsH/s1600/GroupThink2.jpg" imageanchor="1" style=""><img border="0" height="273" width="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSvm22yqICCgI7BcOasbz_ChN5YdHk7iQziOOMO9vyDKs0hnSRteaE3DAd3sY_LS9CXtTvycOTjVRLTCzUIWjmhS2M9zqJrcSS-xVPecADz8iXU5aLp4YVX3fBdE2uBw56KheAeQfpWhsH/s400/GroupThink2.jpg" /></a></div><br />
W <i>Kobietach i władzy</i> Magdalena Środa wspomina o Partii Kobiet i jej założycielce, Manueli Gretkowskiej. W kontekście odcięcia się od feminizmu niegdysiejszego i obecnego oraz „odrzucenia całego dorobku zgromadzonego w pracach, badaniach, programach i doświadczeniach wielu pozarządowych organizacji kobiecych”. Profesor Środa, pomimo wykazania słabych punktów partii, ale na podstawie wyniesienia Gretkowskiej, wróży PK przyszłość. Tylko nie wróży jaką. Książka jest z 2009 roku, a sama Gretkowska w czerwcu 2011 mówi dla <i>Polityki</i> „Partia Kobiet to nie partia Gretkowskiej. To jest partia odzwierciedlająca stan kobiet w Polsce”. <br />
<i>Kobiety i władza</i> jest książką wstrząsająco oczywistą. Na tyle, że przyszła mi do głowy wymiana lektur obowiązkowych z MEN na women: <br />
<br />
(Ministerstwo Edukacji Narodowej)<br />
Paweł Juchniewicz <i>Wujek Karol. Kapłańskie lata Papieża</i><br />
Biblia – fragmenty<br />
Karol Wojtyła <i>Pamięć i tożsamość</i><br />
Wiesław Mysliwski <i>Kamień na kamieniu</i><br />
ks. Jan Twardowski <i>Zeszyt w kratkę</i> <br />
Jan Dobraczyński <i>Listy Nikodema</i><br />
<br />
(Moje propozycje)<br />
<i>Zakazane miłości</i> Marta Konarzewska, Piotr Pacewicz<br />
<i>Kobiety i władza</i> Magdalena Środa<br />
<i>Rykoszetem. Rzecz o płci, Seksualności i Narodzie</i> Agnieszka Graff<br />
<i>Co to znaczy być matką w Polsce</i> Fundacja MaMa<br />
<i>Milczenie owieczek. Rzecz o aborcji</i> Kazimiera Szczuka<br />
<i>Piekło kobiet</i> Tadeusz Boy-Żeleński<br />
<i>Antypapież</i> Tomasz Piątek<br />
<i>Tęczowy elementarz</i> Robert Biedroń<br />
<i>Wojna nie ma w sobie nic z kobiety</i> Swietłana Aleksijewicz<br />
<i>Niezbędnik ateisty, rozmowy Piotra Szumlewicza</i><br />
<br />
Lektury dodatkowo obowiązkowe:<br />
<i>Dzika kobieta. Powrót do źródeł kobiecej energii i władzy</i> Angelika Aliti<br />
<i>Biegnąca z wikami</i> Clarisa Pinkola Estés<br />
<i>Kobieta geografia intymna</i> Natalie Angier<br />
<br />
Nie jestem specjalistką. Jestem kobietą, kochanką, matką, pracownicą. Zaczerpnęłam kilka tytułów z własnej półki. Kierowałam się tylko zdrowym rozsądkiem i potrzebą równości/równowagi w stosunku do tego, co mam narzucone teraz. Mam i nie mam. Posyłając syna do polskiej szkoły miałabym wąskie pole manewru. Spotykając się z szefową oddziału Partii Kobiet w blisko dwustutysięcznym mieście uniwersyteckim miałam duży wybór. Pracowałam wtedy w Empiku, chciałam zrobić pożyteczny event „na Dzień Kobiet”. Taki „Co kobieta przed 8 marca wiedzieć powinna?”. Przygotowałam się do spotkania jak do każdego innego – rzetelnie. Zdziwiłam się, gdy na stronie www Partii Kobiet zobaczyłam twarz partii – Marylę Rodowicz. Żywo w pamięci miałam bowiem wypowiedź piosenkarki, która w wysoko nakładowym miesięczniku powiedziała „Feministki? Nie wiedzą, o co im chodzi. To na ogół nieatrakcyjne kobiety z wieczną pretensją do świata. To tak jak agresywni politycy. Niezaspokojenie seksualne i tyle”. Ponadto karta etyczna PK, w ustępie „wizerunek”, warunkuje członkostwo „nienaganną aparycją”. Pytanie o mniejszości seksualne i prawo do adopcji przez pary jednopłciowe zadałam już spontanicznie od siebie, zaintrygowana odpowiedziami na pytanie o Marylę Rodowicz i prezencję. „Maryla Rodowicz? Widocznie zmieniła zdanie”. „Nienaganna aparycja? Chodzi o to żeby być czystą i estetyczną”. I na nic moje uzasadnione wątpliwości. Że są setki kobiet pamiętające niefortunną wypowiedź Rodowiczki, a wskazanie na wygląd zewnętrzny kobiety uprzedmiatawia. I to w preambule Partii Kobiet (!). Tego nie da się elegancko napisać – szefowa oddziału miała odpryśnięty lakier na wszystkich paznokciach i w widoczny sposób zaniedbane zęby. Na co nie zwróciłabym uwagi przed przeczytaniem karty etycznej partii, ponieważ to, czym jestem szczerze zainteresowana to zaniedbanie emocjonalne. A które apogeum osiągnęło, kiedy zapytałam o gejów i lesbijki. Dowiedziałam się, że „to niemoralne i dotyczy marginesu”. Nie dopytałam czy moralnego czy liczebnego. Dałam się przewodniczącej wypowiedzieć do imentu i wyraziłam głęboki żal z powodu niemożliwej do realizacji współpracy między nami. Ponieważ jestem lesbijką i oczekuję na adopcję syna. Cisza. I pierwsze w miarę przytomne słowa „no to możemy się bliżej poznać i dowiedzieć o takich osobach”. Do współpracy nie doszło nie ze względu na pryncypia, ale dlatego że zamiast żywych interesujących kobiet dostałam do dyspozycji tabelki i wykresy kołowe. A nie o takie wydarzenie mi szło.<br />
Z definicji nie wyrażam się o innych kobietach. Tym razem byłam ciekawa czy wybrnę z krytyki tak samo elegancko jak profesor Środa, której „podziw dla Manueli wzrósł po przeczytaniu książki <i>Obywatelka</i> (i to wcale nie dlatego, że kilka razy mnie komplementuje)”. Partii Kobiet źle wróżę z taką kartą etyczną i niepamięcią, ale dobrze jej życzę. <br />
<br />
Na marginesie odpowiem Maryli Rodowicz – od moich orgazmów <i>British Museum w posadach drży</i>. Reszta też jest łatwa do podważenia, ale daję świadectwo tylko temu, co jest nie do sprawdzenia przez artystkę.<br />
Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-6874663165368869012011-08-16T13:23:00.004+01:002011-08-16T13:33:10.140+01:00Where is the fucking Poland?Wczoraj w Oxfordzie, w sieci księgarń WH Smith, kupowałam znaczki pocztowe i pani obsługujące kasę, niewątpliwie Brytyjka, zapytała mnie czy Polska leży w Europie. Udzieliłam najprostszej możliwej odpowiedzi. Na tak. Ale spacerując po mieście zaczęłam się wahać. Aż do całkowitej utraty pewności. Bo leży pod względem geograficznym. Ale w rozwoju społecznym jesteśmy pomiędzy Węgrami i Argentyną a Chile i Bahrainem. Tak, niektórzy nie wiedzą, że to niewielkie azjatyckie państwo położone jest w Zatoce Perskiej. Dlatego nie wydziwiam na niewiedzę Angielki. Przy obliczaniu Wskaźnika Rozwoju Społecznego Agenda do Spraw Rozwoju ONZ bierze pod uwagę oczekiwaną długość życia przy narodzeniu, średni ważony odsetek dorosłych umiejących czytać i odsetek skolaryzacji, czyli uczących się, na wszystkich poziomach edukacji oraz produkt krajowy brutto per capita, obliczony wg parytetu siły nabywczej. <br />
Gdzie więc znaleźć we wskaźnikach miejsce dla polskiej homofobii, patriarchatu, ksenofobii, śladowych praw matek, rasizmu, nieprawdopodobnie zabójczej, dla kobiet, ustawy aborcyjnej, wpływu Kościoła na kondycję państwa? Najbliżej byłoby do wykształcenia. Ale i Cejrowski i Hołownia i Giertych są ultra wykształceni. Nawet do byłego i obecnego prezydenta nie można się wyjątkowo przyczepić. Skąd w nas ta nienawiść, złudne poczucie wyższości, megalomania i arogancja? Z braku poczucia bezpieczeństwa? To takie czytelne, że kiedy spotykam się z agresją, w mediach lub na ulicy, to w ogóle się nie boję. Jest mi tylko z żal agresora. Widzę go nagiego i bezbronnego. Jest takie powiedzenie – silny się nie odgraża, nie musi. Myślę też, że gdyby te osoby wiedziały jak się łatwo demaskują ze swoją frustracją to byłyby ostrożniejsze. <br />
Podobno z pokolenia na pokolenie jest coraz lepiej. Ja tego nie widzę wyraźnie. Chociaż sięgam dalej niż czubek własnego nosa, postawy moich przyjaciół i zachowania znajomych. Myślę, że musi umrzeć pokolenie moich rodziców, moje, moich dzieci i ich dzieci. Musi zostać zachowana i stosowana zasada równości w polityce, mediach, zwykłym życiu. Musimy wyjeżdżać i wracać uwrażliwieni na kogoś innego niż my sami. Musimy uznać, że to kobieta rozporządza swoim brzuchem, a państwo zmusić do wprowadzenia takiego ustawodawstwa, które wesprze kobiety. Musimy odesłać do piekła kościół katolicki z jego pretensjami do uprawiania polityki. Musimy wreszcie uznać, że kobiety, geje i lesbijki to tacy sami ludzie jak mężczyźni. Mam na myśli prawo i jego przestrzeganie. Bo znam mnóstwo cudownych kobiet i tylko paru wyjątkowych mężczyzn. Jeśli to się nie zmieni w tych kierunkach to za kilkanaście lat mój syn będzie szukał Polski, we wskaźnikach HDI, między Malediwami, Indonezją, Kirgistanem i Syrią. Nadal będą do nas znaczki sprzedawali, ale już nie zapytają czy jesteśmy w Europie. Zapytają <i>where is the fucking Poland?</i><br />
Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-75129225223748461582011-08-09T14:22:00.003+01:002011-08-09T14:31:59.481+01:00Jak my TO robimy?Robert Biedroń odpowiada w „Tęczowym elementarzu” między innymi i na stereotypowe pytania dotyczące gejów i lesbijek. Kto w związku homoseksualnym jest mężczyzną, a kto kobietą? Czy mogę stać się gejem lub lesbijką? Czy geje chcą być kobietami, a lesbijki mężczyznami? Itd. Nieprzypadkowo te pytania i odpowiedzi padają w podrozdziale „Wiedza podstawowa”.<br />
Niedawno moja znajoma zadała mi podobne pytanie i z odpowiedzią musiałam sobie poradzić sama. Biedroń nie przewidział aż takiej niewiedzy. Heteroseksualną znajomą kilka kobiet zaprosiło do grona znajomych na facebooku z powodu wyartykułowanej „ochoty na kobietę”. Pytanie skierowane do mnie brzmiało: Czemu do mnie? Czemu ja? Czy mam w sobie, Twoim zdaniem, coś takiego, co przyciąga kobiety? <br />
Przez wiele lat, na pytanie „jak wy to robicie”, odpowiadałam „tak samo jak wy, ale z miłością”. Teraz nie ma we mnie dawnej agresji, ale nie ma też zgody na pracę u podstaw z dorosłymi osobami. Nie nadaję się na "Doktora Piotra", jest mi niemiłe mówienie „Pójdź dziecię, ja cię uczyć każę”. Raczej w karę bym poszła. Dlatego sama rzadko się odzywam i podsuwam tylko albo „Tęczowy elementarz” albo „Zakazane miłości”, albo „Kiedy kobieta kocha kobietę”. Ale znajomej odpowiedziałam, ponieważ poczułam się po ludzku urażona tym pytaniem. Jak ktoś postrzegany tylko przez swoją seksualność. W Anglii, przez kilka miesięcy, nikt mi nie zadał podobnego pytania. Pozostając w konwencji tematu – Anglicy mają to w dupie. Moich angielskich znajomych żywo interesuje to, jak sobie radzę, co myślę i czuję, jaka jestem dla swojej rodziny i dla nich. Rozmawialiśmy wielokrotnie o seksie. Swobodnie i niewymuszenie. Siłą rzeczy porównujemy narodowe standardy wychowania seksualnego. Jeśli Anglia to „Raj dla par” to Polska jest piekłem dla kobiet. Tylko nieprzypadkowo to tytuł książki Boya-Żeleńskiego z 1930 roku. „Piekło kobiet” jest zbiorem felietonów tego pisarza, lekarza i feministy, powstałych między październikiem a grudniem 1929 roku. Kupiłam ją za ciężkie pieniądze na aukcji internetowej i kupiłabym ponownie. Blisko 82 lata temu Boy-Żeleński pytał m.in. „Jak można ścigać jedynie matkę, która i tak ponosi wszystkie ciężary? Kodeks cywilny nie jest na wysokości zadania, nie uregulował kwestii dochodzenia ojcostwa ani alimentacji”. Ściągalność alimentów w Polsce wynosi ok. 12 proc. W Wielkiej Brytanii 90 proc. „Zostawić sprawę matkom, licząc na ich instynkt macierzyński. Mało która matka przerwie ciążę bez ważnych pobudek. Starać się stworzyć na drodze ustawodawstwa cywilnego i opieki społecznej takie warunki, aby przerywać ciąży nie potrzebowała. Uświadamiać ewentualnie co do sposobów zapobiegania niepożądanej ciąży, ale to osobny, jakże doniosły temat!” – to znowu Boy. Mam teraz dwa porównania, historyczne i narodowościowe. W pierwszym bez zmian, w drugim społeczna przepaść. <br />
Ze znajomą rozmawiałam przynajmniej raz o relacjach między osobami tej samej płci i zgodziła się ze mną, że relacje homoseksualne nie różnią się niczym od relacji heteroseksualnych. Ale jednak pytanie zadała. Więc odpowiedziałam: Tobie podoba się nie każdy facet (jeśli już ograniczyć zainteresowanie do wyglądu zewnętrznego), mnie nie każda kobieta. Skąd mam wiedzieć, co w Tobie przyciąga kobiety?!? Mogę odpowiedzieć za siebie. Mnie nic. Ja zakochuję się w poczuciu humoru, ogólnej wrażliwości, empatii, umiejętności słuchania, zainteresowaniach, historii, którą ma do opowiedzenia mi kobieta. Ciut później niż równolegle pojawiają się moje wyobrażenia na jej temat, fantazje, zainteresowanie urodą, ciałem w ogóle, pożądanie. Bardzo się to różni od tego, co dotyczy Ciebie? <br />
Chciałabym mieć talent Wisławy Szymborskiej, która w „Życiu literackim" odpowiadała na listy początkujących pisarzy. Jedną znam na pamięć – „Pyta Pan wierszem, czy życie ma sęs. Słownik ortograficzny daje odpowiedź negatywną”.<br />
Jak my to robimy? Piszcie na Berdyczów.<br />
Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-22183041786434678582011-08-05T23:33:00.000+01:002011-08-05T23:33:23.673+01:00Smycz – do nogi, przy nodzeSkończyłam 42 lata. Nie mam potrzeby podsumowań. Mam potrzebę planowania swojego życia. Umożliwia mi to przeprowadzka do Anglii. Do realizacji tego, co chcę osiągnąć, potrzebuję jedynie stabilizacji finansowej. Całą resztę mam albo w sobie albo w swoim zasięgu. W Polsce mogłam i żyłam z dnia na dzień. Niepewna swojego statusu, bez wiary w siłę państwa, z przekonaniem, że czegokolwiek bym nie zrobiła to i tak obróci się w perzynę. Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, posłanka PO, powiedziała kilka dni temu, przy okazji pracy nad ustawą o związkach partnerskich: „Nie uważamy, że homoseksualny opiekun dziecka byłby gorszy, ale przy braku społecznej akceptacji zafundowalibyśmy dzieciom w takiej rodzinie kolejny stres. A tego nie chcemy”. Nie mam mowy o takim podejściu w Anglii. Dlatego tylko w Polsce zastanawiałyśmy się jak nasz synek poradzi sobie z przedszkolnym ostracyzmem przekazanym jego rówieśnikom przez ich rodziców. Tu nie mamy takich obaw. <br />
Izabela Filipiak w „Homofobii po polsku” i „Kulturze obrażonych” proponuje założenie prześladującym dzieciom kagańców, czyli elegancko mówiąc wychowanie ich na rozumnych i sensownych młodych ludzi. Sama nie mam potrzeby używania ani kagańca ani smyczy. Mój synek po prostu uczy się od nas. I jestem wściekle pewna, że „inny” będzie dla niego synonimem idioty. Gdzie idiotę definiuję jako kogoś niewrażliwego, nie myślącego, agresywnego.<br />
Myślę też, że domniemywanie społecznych obaw skutecznie je ożywia. Miałam szefa, który mówił „każdy robi kupę ale nie każdy o tym mówi”. Słowem, gówno prawda pani posłanko. Marszałek Piłsudski zwykł mawiać „Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy”. A ja twierdzę dokładnie na odwrót. Chociaż nie sprzeciwiam się w całości opinii dotyczącej ludzi. Cały czas spotkać można Cejrowskiego, Giertycha, Cymańskiego, Korwinna-Mikke, którzy w zwykłym życiu są dla nas Górskimi, Sobolewskimi, Pogoskimi. Tylko że z feministycznej powinności nazywam ich skurwysynami. <br />
W moje urodziny Eleine przyniosła kwiaty, prezenty i aktualny numer „The Times” z tekstem Jeanette Winterson o nowej operze Billy Elliota z wątkiem gejowskim. Od pani poseł dostałam pogróżkę. Wolałabym żeby nie mówiła mi o swojej kupie. Bo smród jest na całą Polskę. Mój synek ma książkę, w której dzieci o różnych kolorach skóry wspólnie się bawią. W polskich książkach dla dzieci dziewczynki bawią się odkurzaczem, dyżurują przy mopie, a chłopcy lecą w kosmos i startują w wyścigach. Na mopie w kosmos nie damy radę polecieć. Ale możemy wypowiadać kosmiczne bzdury w sejmie. Co było do udowodnienia.Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-46910053910590401532011-07-29T13:32:00.000+01:002011-07-29T13:32:43.733+01:00Amy Amy AmyAmy Winehouse. Wzięła i odeszła. Mam uczucie braku. To tak jakby umarła Olga Tokarczuk i nic już dla mnie nie miała napisać. Od przyjazdu do Anglii mamy rodzinną tradycję – każdy wyjazd zaczynamy od słuchania piosenek Amy w samochodzie. Bo jest mi bliskie to, o czym pisze, bliska jest mi jej wrażliwość. W Internecie pojawiły się głosy, że ubolewamy nad jedną śmiercią degeneratki a nie obchodzi nas 92 ofiar zamachu w Oslo. Obchodzi. Za zdegenerowane uważam myślenie o Amy w kategoriach wykolejonej osobowości. Alkoholizm jest chorobą. Podobnie narkomania i nikotynizm. Nie przyszłoby mi do głowy śmiać się z czyjegoś wylewu krwi do mózgu. Z tych samych powodów nie drwię z uzależnienia od alkoholu. Nie zgadzam się z niemądrym argumentem, że wylewu się nie dostaje na własne życzenie, ale za picie każdy sam odpowiada. Uważam, że odpowiadamy za to w takim samym stopniu. Dietą, sposobem przeżywania emocji, zanieczyszczeniem środowiska, stresem. Podstawą w leczeniu uzależnień jest dotarcie do powodu, dla którego się pije czy pali. To uzależnienie od określonego sposobu myślenia. Głównie o sobie. Z takich ludzi nie chce mi się śmiać. Tylko z tych, którzy nie widzą dalej. Którzy widzą tylko słaniającą się na nogach Amy Winehouse na koncercie w Belgradzie. <br />
Za każdym razem, kiedy widzę zdjęcie Amy Winehouse myślę o Sylwii Chutnik. Znam Sylwię, ale nie na tyle, żeby jej o tym powiedzieć. Z obawy o niezrozumienie oparte na delikatnym charakterze urody. Moim zdaniem obie są do siebie bardzo podobne. Ten typ urody określam dla swoich potrzeb mianem niepokojącej. Co oznacza, że codziennie osoba o takiej urodzie może wyglądać inaczej. Może być tym, kim zechce. Bo jest, kim chce. Funkcjonuje takie przekonanie, że na naszych twarzach odbija się to, kim jesteśmy wewnątrz. Jest mi to bliskie w myśleniu o niepokojącej urodzie. Nie widzę w takiej twarzy wielkich oczu, ale zobaczone i przeanalizowane zdarzenia. Nie dostrzegam idealnie wykrojonych ust, ale słowa, które musiały z nich paść. Ja je dostałam od Amy Winehouse w piosenkach, od Sylwii Chutnik w książkach. Podobny typ urody ma Grzegorz Ciechowski. Dlatego jak napisał piosenkę dla pieniędzy, to nie była to masakra. Zrobił coś „z niczego”. Z takim samym zaufaniem podejdę do wszystkiego, co napisze Sylwia. Jeśli napisze dupa na płocie to podejdę i tę dupę pogłaszczę. Bo już wiem, że nie napisze tego bez artystycznego powodu. Kora, Joanna Bator, Renata Przemyk, Olga Tokarczuk, Anna Maria Jopek, Sylwia Chutnik, Maria Peszek. Mam z czego czerpać. Mój syn musi poczekać na swoich bohaterów. Chyba, że polubi melodie oparte na trzech akordach albo Chmielewską po 1993 roku. Trzy akordy darcie mordy. <br />
I go back to black.Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7707622488583255510.post-27394497209801269912011-07-12T13:07:00.003+01:002011-07-13T11:03:42.418+01:00Sylwia Chutnik' 1979Dziś Sylwia Chutnik ma urodziny. To dla mnie ważne, ponieważ Sylwia jest dla mnie ważna. Pisząc spotkałam się z uwagą, że za dużo jest w moim pisaniu innych ludzi. Że sama mam wystarczająco dużo i ważnego do powiedzenia. A ja na to za ks. Tischnerem mówię, że prawdy są trzy: cała prawda, święta prawda i gówno prawda. Jest jeszcze moja prawda. <br />
Myślę przy tej okazji o Oldze Tokarczuk, która napisała opowiadanie <i>Najbrzydsza kobieta świata</i> zainspirowana wizytą w Patologisches Museum w Berlinie. Julia Pastrana czekała na to spotkanie. I jest taki francuski serial animowany o powstaniu Ziemi. W odcinku <i>Był sobie człowiek</i> Neandertalczyk wyrzuca okrągły przedmiot, a on się toczy. Tak wynaleziono koło. Potem elektryczność, telegraf i prezerwatywę. Co rok mniej mamy do odkrycia. Na naszą oryginalność składają się ludzie, których spotykamy, przeczytane książki, przeżyte emocje. Myślę, że dzięki temu jesteśmy kolorowi lub szarzy. Sylwia jest wyraźna, zdecydowana, dojrzała, mądra, określona. Pamiętam jak Kazia Szczuka zapytana, przez nieprzytomnego dziennikarza, czy ma zdanie na jakiś temat odpowiedziała „oczywiście, że mam zdanie, mam zdanie na każdy temat”. Podobnie Sylwia. Uważam za upokarzające umieszczanie w ankietach, wśród możliwych odpowiedzi „tak” i „nie”, również responsu „nie mam zdania”. Widziałam kiedyś sondę uliczną. Pan zapytany o to kto jest aktualnym prezydentem Polski odpowiedział - nie jestem z Wrocławia. Nie wiem czy opinia idzie za nami w świat. Wiem, że moi angielscy przyjaciele zapytali mnie czy wiem kim jest Karol Darwin. Potem to samo dotyczyło Charlesa Dickensa. I na taka sondę przystaję. Kiedy kogoś poznajemy nie wiemy kim jest, co wie i co czuje. Sylwii bym takiego pytania nie zadała. Przy Sylwii się podciągam z dojrzałości, z tolerancji, z empatii. Tego nauczyła mnie też koszykówka. Więcej wynosiłam z meczy rozgrywanymi z drużynami lepszymi od mojej. Z lepszym gra się lepiej. I najwięcej kontuzji odnosi się tam gdzie grają niedoświadczeni gracze. Doświadczony gracz nie zareaguje na pierwszy zwód. Dopiero na drugi. Jeśli zareaguje to wpadacie na siebie i kontuzja jest jak marzenie. Sylwia ma 32 lata. Jestem od niej dokładnie dziesięć lat starsza. Miałam statystycznie więcej czasu na przeżycie, nauczenie się, czerpanie z tego. Ale to Sylwia jest dla mnie autorytetem. Mogę za nią książki nosić. Moją silną stroną jest to, że wiem kto i o czym pisał. <br />
A zaczęło się niewinnie. Jadąc do pracy w Empiku słuchałam w samochodzie radia. Jakaś babka powiedziała „mało sprzątam i dużo o tym mówię”. Dziennikarka powiedziała, że to było spotkanie z Sylwią Chutnik. Dojechałam do pracy, znalazłam na stronie wydawnictwa numer do Sylwii i zaprosiłam ją na spotkanie autorskie. Parę tygodni później dostała Paszport Polityki. Nie dlatego, że się ze mną spotkała, ale dlatego, że ma coś ważnego do powiedzenia. Że ma niebanalną osobowość. Dlatego mnie do niej ciągnie, dlatego chcę żeby mógł w jej orbicie krążyć mój syn. Dlatego mało o niej piszę, ale dużo mówię i myślę.Lidia Barchttp://www.blogger.com/profile/10973248788604789693noreply@blogger.com0