Dom. Shalom. Gościnny, ciepły i bezpieczny. Tyle Justyna Steczkowska w „Austerii”.
Od siebie dodam, że tzw. świat jest wystarczająco podły, zawistny, pełen znoju,
gorzki i niesprawiedliwy, że właśnie dom jest miejscem, w którym możemy lizać
po nim rany. Miejscem, w którym nic nam nie grozi. Miejscem, w którymi jesteśmy
sobą. I wreszcie miejscem, w którym go naprawiamy. Kreujemy świat na miarę Boga, którego nie ma,
ale w którego na na codzień wierzymy, bo tak łatwo wyręczyć się czyjąś mocą
sprawczą. Wyręczyć i usprawiedliwić własną indolecję. Mam inaczej. Dlatego mam pod
górkę. Bo biorę odpowiedzialność za słowa i decyzje. I nagle jeb. Miłość. „Gdzieś ktoś szaleńczo pędzi ku tobie. Niewiarygodnie
szybko pędzi dzień i noc poprzez zamiecie i upał pustyni, wąskie przesmyki i
rwące strumienie, Ale czy zdoła cię odnaleźć?
Rozpoznać, kiedy cię zobaczy? Czy
da ci to, co dla ciebie niesie?”* I don’t
think qrwa so. No this time. Bo poznajesz osobę, która mówi ci, że nikt jej tak
nigdy nie kochał. Że nikt tak się z nią nigdy nie kochał. I nikt tak nigdy o
nią nie dbał. Po czym przepada w otchłani własnych ograniczeń. I zderzasz się z
jej strachem, strefą komfortu i niepewnością. Zaczynasz się czuć bezpowrotnie
oszukana. Bo inwestujesz pół roku
swojego niemłodego życia. W zamian
dostajesz warunkową uwagę. Spotykasz się z nią, kiedy ona tego chce. Kochasz się
z nią, kiedy ona ma czas. Zaczynasz myśleć o Osieckiej i Przyborze. Ale romantyzm idzie się jebać, kiedy pojawiają
się problemy pierwszego świata – niezapłacony czynsz, niespłacone zobowiązania, niezamknięte miłosne relacje. Rozkładasz
ręce zamiast długich nóg. Cierpisz. Najpierw pokornie. Próbujesz zrozumieć. Ale
przychodzi taki czas, że przestajesz. Bo nie sposób zrozumieć braku wspólnego
czasu, zasypiania i budzenia się razem, przenikania. Zrozumiałabym mając 25 lat. Nie pojmuję w
wieku 49 lat. Wybaczam i godzę się z tym. Chociaż „Nadal nie wiem dokąd Wieczny Tułacz
zmierza. Będzie aż do Dnia Siódmego szedł, jak głosi wieść. Ptaki ma w rękawach, motyle zza kołnierza
wyfruwają, by nam radość nieść.” Shalom!
* Jonathan Carroll „Kości księżyca”
* Jonathan Carroll „Kości księżyca”