czwartek, 1 września 2011

What's a MEN without the woman?


W Kobietach i władzy Magdalena Środa wspomina o Partii Kobiet i jej założycielce, Manueli Gretkowskiej. W kontekście odcięcia się od feminizmu niegdysiejszego i obecnego oraz „odrzucenia całego dorobku zgromadzonego w pracach, badaniach, programach i doświadczeniach wielu pozarządowych organizacji kobiecych”. Profesor Środa, pomimo wykazania słabych punktów partii, ale na podstawie wyniesienia Gretkowskiej, wróży PK przyszłość. Tylko nie wróży jaką. Książka jest z 2009 roku, a sama Gretkowska w czerwcu 2011 mówi dla Polityki „Partia Kobiet to nie partia Gretkowskiej. To jest partia odzwierciedlająca stan kobiet w Polsce”.
Kobiety i władza jest książką wstrząsająco oczywistą. Na tyle, że przyszła mi do głowy wymiana lektur obowiązkowych z MEN na women:

(Ministerstwo Edukacji Narodowej)
Paweł Juchniewicz Wujek Karol. Kapłańskie lata Papieża
Biblia – fragmenty
Karol Wojtyła Pamięć i tożsamość
Wiesław Mysliwski Kamień na kamieniu
ks. Jan Twardowski Zeszyt w kratkę
Jan Dobraczyński Listy Nikodema

(Moje propozycje)
Zakazane miłości Marta Konarzewska, Piotr Pacewicz
Kobiety i władza Magdalena Środa
Rykoszetem. Rzecz o płci, Seksualności i Narodzie Agnieszka Graff
Co to znaczy być matką w Polsce Fundacja MaMa
Milczenie owieczek. Rzecz o aborcji Kazimiera Szczuka
Piekło kobiet Tadeusz Boy-Żeleński
Antypapież Tomasz Piątek
Tęczowy elementarz Robert Biedroń
Wojna nie ma w sobie nic z kobiety Swietłana Aleksijewicz
Niezbędnik ateisty, rozmowy Piotra Szumlewicza

Lektury dodatkowo obowiązkowe:
Dzika kobieta. Powrót do źródeł kobiecej energii i władzy Angelika Aliti
Biegnąca z wikami Clarisa Pinkola Estés
Kobieta geografia intymna Natalie Angier

Nie jestem specjalistką. Jestem kobietą, kochanką, matką, pracownicą. Zaczerpnęłam kilka tytułów z własnej półki. Kierowałam się tylko zdrowym rozsądkiem i potrzebą równości/równowagi w stosunku do tego, co mam narzucone teraz. Mam i nie mam. Posyłając syna do polskiej szkoły miałabym wąskie pole manewru. Spotykając się z szefową oddziału Partii Kobiet w blisko dwustutysięcznym mieście uniwersyteckim miałam duży wybór. Pracowałam wtedy w Empiku, chciałam zrobić pożyteczny event „na Dzień Kobiet”. Taki „Co kobieta przed 8 marca wiedzieć powinna?”. Przygotowałam się do spotkania jak do każdego innego – rzetelnie. Zdziwiłam się, gdy na stronie www Partii Kobiet zobaczyłam twarz partii – Marylę Rodowicz. Żywo w pamięci miałam bowiem wypowiedź piosenkarki, która w wysoko nakładowym miesięczniku powiedziała „Feministki? Nie wiedzą, o co im chodzi. To na ogół nieatrakcyjne kobiety z wieczną pretensją do świata. To tak jak agresywni politycy. Niezaspokojenie seksualne i tyle”. Ponadto karta etyczna PK, w ustępie „wizerunek”, warunkuje członkostwo „nienaganną aparycją”. Pytanie o mniejszości seksualne i prawo do adopcji przez pary jednopłciowe zadałam już spontanicznie od siebie, zaintrygowana odpowiedziami na pytanie o Marylę Rodowicz i prezencję. „Maryla Rodowicz? Widocznie zmieniła zdanie”. „Nienaganna aparycja? Chodzi o to żeby być czystą i estetyczną”. I na nic moje uzasadnione wątpliwości. Że są setki kobiet pamiętające niefortunną wypowiedź Rodowiczki, a wskazanie na wygląd zewnętrzny kobiety uprzedmiatawia. I to w preambule Partii Kobiet (!). Tego nie da się elegancko napisać – szefowa oddziału miała odpryśnięty lakier na wszystkich paznokciach i w widoczny sposób zaniedbane zęby. Na co nie zwróciłabym uwagi przed przeczytaniem karty etycznej partii, ponieważ to, czym jestem szczerze zainteresowana to zaniedbanie emocjonalne. A które apogeum osiągnęło, kiedy zapytałam o gejów i lesbijki. Dowiedziałam się, że „to niemoralne i dotyczy marginesu”. Nie dopytałam czy moralnego czy liczebnego. Dałam się przewodniczącej wypowiedzieć do imentu i wyraziłam głęboki żal z powodu niemożliwej do realizacji współpracy między nami. Ponieważ jestem lesbijką i oczekuję na adopcję syna. Cisza. I pierwsze w miarę przytomne słowa „no to możemy się bliżej poznać i dowiedzieć o takich osobach”. Do współpracy nie doszło nie ze względu na pryncypia, ale dlatego że zamiast żywych interesujących kobiet dostałam do dyspozycji tabelki i wykresy kołowe. A nie o takie wydarzenie mi szło.
Z definicji nie wyrażam się o innych kobietach. Tym razem byłam ciekawa czy wybrnę z krytyki tak samo elegancko jak profesor Środa, której „podziw dla Manueli wzrósł po przeczytaniu książki Obywatelka (i to wcale nie dlatego, że kilka razy mnie komplementuje)”. Partii Kobiet źle wróżę z taką kartą etyczną i niepamięcią, ale dobrze jej życzę.

Na marginesie odpowiem Maryli Rodowicz – od moich orgazmów British Museum w posadach drży. Reszta też jest łatwa do podważenia, ale daję świadectwo tylko temu, co jest nie do sprawdzenia przez artystkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz